Reklama
Reklama

Zespół Feel zbawił Polskę?

Od wielu lat Polska nie miała pop-rockowego idola, do którego ciągnęły tak wielkie tłumy. Dopóki nie pojawił się chłopak z Katowic, Piotr Kupicha...

Choć towarzyszy mu cała formacja Feel, to jednak Kupicha jest w świetle reflektorów. Stał się idolem, autorytetem, kumplem z ekranu, ziomkiem. Przy okazji jest skromny, wyluzowany, uśmiechnięty. I potrafi przemawiać do publiki, lubią go media.

Podobnie było z Sewerynem Krajewskim. Dopóki był liderem, zespół odnosił ogromne sukcesy. Krajewski również pełnił rolę autorytetu. Historia więc się powtórzyła.

Podobieństw jest więcej. Atrybutem obu panów jest gitara. Dawniej "cała" Polska nuciła "Nie zadzieraj nosa", dziś po głowie chodzi nam "Pokaż na co cię stać".

Reklama

Kiedyś wielbicielki Krajewskiego zrobiłyby wszystko, żeby dorwać jego autograf. Teraz na Kupicha czekają kilkunastometrowe kolejki fanek po wspólne zdjęcie.

Feel to bez wątpienia fenomen socjologiczny. Na koncertach grupy tysiące ludzi szaleją w euforii, gdy przemawia do nich chłopak z Katowic. Znaczną część tłumu stanowią zwykle fani zespołu, a nie przypadkowi ludzie z festynu piwnego.

Lider Feel nie ukrywa radości. "Uczucie jest fantastyczne. Zależy nam żeby grać i być zauważanym na scenie muzycznej, mieć kontakt z fanami" - mówi Piotr Kupicha. "Jestem nowoczesnym artystą, który pilnuje spraw związanych nie tylko z samym graniem. Dbam o sprawy wydawnicze, koncertowe i finansowe".

Ponadto muzyka Czerwonych Gitar jak i Feel łączy pokolenia. Uniwersalizm tekstów i lekkość melodii z dodatkiem profesjonalnego brzmienia gitarowego okazał się strzałem w dziesiątkę w obu przypadkach. Choć na razie dorobku muzycznego Feel nie można porównać do "dinozaurów". Kupich i Krajewski różnią się również tym, że pierwszy pisze teksty i aranżuje, a drugi jest kompozytorem.

Zaprenumeruj Biuletyn Pomponika na tej stronie!

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama