Reklama
Reklama

Zdzisława Sośnicka znów zachwyca!

Tuż przed długim majowym weekendem Zdzisława Sośnicka (70 l.) na Facebooku zamieściła ważną informację: „Mogę to już napisać: premiera Złotej Kolekcji 2 CD 20 maja 2016”. Ten wpis wzbudził masę pozytywnych komentarzy fanów pani Zdzisławy. Trudno się temu dziwić, bo poczynania artystki na bieżąco śledzi ponad 24 tys. internautów!

Takiego wyniku mógłby pozazdrościć jej niejeden młody artysta. Jest to tym bardziej zaskakujące, że piosenkarka przez ostatnie lata milczała. Wydana w ubiegłym roku płyta „Tańcz, choćby płonął świat”, była, tak naprawdę, pierwszą premierową płytą od prawie 20 lat. Teraz szykuje się więc kolejna gratka dla wielbicieli jej talentu.

Reklama

Pisząc o Zdzisławie Sośnickiej, śmiało można na początku postawić pytanie, czy jest w Polsce druga taka artystka? Bez większego ryzyka można powiedzieć, że niewiele ich... Wystarczy bowiem spojrzeć w biografię artystki, żeby przekonać się, jak wyjątkową jest osobą. Ma wszechstronne wykształcenie muzyczne.

Ukończyła średnią szkołę muzyczną w Kaliszu w klasie fortepianu. Potem były studia na Wydziale Wychowania Muzycznego Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Poznaniu. Do tego dochodzą zdolności lingwistyczne. Zdzisława Sośnicka zna m.in. język francuski, angielski, niemiecki i włoski. Ponadtowielka kultura osobista i oczywiście wspaniały głos, którego żal było nie wykorzystać.

Nie dziwią więc wpisy fanów na Facebooku. - Moja miłość do Pani trwa już 44 lata - głosi jeden z nich. - Uwielbiam pani przeboje - czytamy w kolejnym. Mimo to piosenkarka na początku lat 90. zniknęła! - To była świadoma decyzja. Pracy podporządkowałam wszystko. Oddawałam się jej w stu procentach, bo uważałam, że tylko wtedy odnosi się sukces. Inaczej się przegrywa. Było to kosztem rodziny, przyjaciół - mówiła Zdzisława Sośnicka w 2014 roku w wywiadzie dla magazynu "Pani".

Czytaj dalej na następnej stronie...

- Nagle okazało się, że mogę rano spokojnie wstać, napić się zielonej herbaty, zobaczyć w internecie, co dzieje się na świecie. A potem pojechać na wał i popatrzeć na Wisłę. Dziś tam byłam, przedwczoraj też. Mogę wyjść do ogrodu, poczytać książkę, włączyć płytę. Obejrzałam wszystkie filmy, których nie miałam okazji zobaczyć, a jestem wielką kinomanką - dodawała artystka. Po drodze ukazało się kilka jej płyt, ale zwykle były to reedycje lub zestawienia typu the best off. Nowej płyty nie było. Nie było też koncertów.

Dzisiaj Zdzisława Sośnicka to długie milczenie tłumaczy faktem, że chciała po prostu znowu zatęsknić za śpiewaniem. Nie udzielała też wywiadów, bo nie chciała być celebrytką. - A tak mówić, byle mówić, nie ma sensu - wspominała dwa lata temu, co mogło być zapowiedzią, że owo milczenie zdecydowała się przerwać. I rzeczywiście tak było. W ubiegłym roku, jak już napisaliśmy, ukazała się premierowa płyta artystki "Tańcz, choćby płonął świat". Została wydana pod koniec września i doceniono ją.

- Jak zawsze płyta pani Zdzisławy magiczna, pozwalająca oderwać się od rzeczywistości i zgiełku codziennego dnia - pisali zgodnie recenzenci. A fani dodawali, że to arcydzieło stworzone z potrzeby serca! Teraz czeka nas uczta składająca się z największych przebojów artystki.

Warto jednak wspomnieć, że być może dziś nie słuchalibyśmy Zdzisławy Sośnickiej, gdyby w latach 80. nie zdecydowała, że jej dom... jest w Polsce. Występowała wówczas na wielu festiwalach: w Cannes, Caracas i Tokio. Przez kilka miesięcy śpiewała w Berlinie. W maju 1981 roku znajomi namawiali ją, żeby razem z mężem została w USA, na stałe. Ona jednak zawsze wracała do domu, wówczas na warszawskich Stegnach. - Wracałam, patrzyłam przez okno i pytałam sama siebie: "Do czego ja tak tęsknię?". Nie umiałam tego wyjaśnić. Przecież te kartki, puste sklepy - mówi o ówczesnej rzeczywistości artystka.

Dzisiaj mieszka w podwarszawskim Konstancinie i wie, że warto było wrócić - wówczas do Polski, a teraz na scenę.

*****

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Zdzisława Sośnicka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy