Joanna Bartel, aktorka znana ze wspólnych występów z Tadeuszem Drozdą i serialu „Święta wojna” ciągle zaskakuje. Tak było choćby w 2003 roku, kiedy nagle postanowiła wszystkie swoje pieniądze zainwestować w dom na wyspie Wolin. Jak ujawniła, zadecydował przypadek. Akurat odwiedzała mieszkającą na wyspie przyjaciółkę, gdy nieoczekiwanie dotarło do niej, że to właśnie jest jej miejsce na ziemi:
Poszłyśmy popływać w jeziorze. I nagle ta koleżanka do mnie mówi: "Wybuduj sobie tu dom". "Za co?" - ja się pytam, a ona: "Kup ziemię, a potem pomyślisz".
Znajomi byli w szoku. Skąd nagle Wolin, tak odległy od Warszawy, centrum polskiego show biznesu oraz Świętochłowic, gdzie Bartel urodziła się i wychowała…
Ona jednak się uparła, wypłaciła z banku wszystkie oszczędności i zainwestowała je w budowę 200-metrowego domu. Metraż też wywołał zdziwienie, bo aktorka jest zdeklarowaną przeciwniczką małżeństwa i zakładania rodziny. Jak wspominała:
A po co ci on taki duży?! - pytali. No przecież, jak ktoś nie ma dzieci... - Bo potrzebuję!
Zaskakujące wyznanie Joanny Bartel
Przez ponad dekadę Bartel jedynie pomieszkiwała w swoim domu na wyspie Wolin, aż rok temu, gdy wybuchła pandemia, postanowiła się tam wprowadzić na stałe. W rozmowie z Dorotą Wellman zapewnia, że nadal nie martwi się brakiem męża albo rodziny:
Jestem sama, ale nie samotna. Tyły mam zabezpieczone. Po prostu nie chcę układać sobie życia. Mam teraz szczęśliwy czas. Mam swoje pieniądze, przeżyłam pandemię dzięki oszczędnościom. Nikt mnie nie zdenerwuje
69-letnia aktorka ujawnia, że nigdy jakoś nie odczuwała potrzeby ułożenia sobie życia u boku jakiegokolwiek mężczyzny. Jak twierdzi, skutecznie zniechęciła ją do tego mama:
Moja mama mówiła, że mnie szkoda jest do jednego chłopa. Jak mi się nie podobało, to odchodziłam. Tak samo jak mi się oświadczali, to natychmiast pakowałam zabawki i uciekałam. Strasznie się bałam ślubu. Do więzienia na własne życzenie? Nigdy nie wiesz, jak będzie.
Przykład Bartel przeczy krzywdzącej, lecz bardzo rozpowszechnionej w Polsce opinii, jakoby życie kobiety bezdzietnej nie było w pełni wartościowe. Jak tłumaczy aktorka, nie każda kobieta lubi dzieci i nie każda chce mieć własne. W każdym razie Bartel nie uważa, by ten brak ją w jakikolwiek sposób zubażał emocjonalnie:
Nie mam dzieci, nie wiem jak to jest. Zajmuję się obcymi dziećmi. Przyznam się, że nie jestem fanką dzieci. Traktuję je tak, jak dorosłych. Niektóre lubię, a innych nie. I strasznie się to dzieciom podoba, że traktuję je trochę szorstko. One się czują bardziej dorosło przez to.



***








