Wyszła na jaw ws. wyniku Steczkowskiej. Gwiazda nie ma żadnych wątpliwości
Nie ma co ukrywać - oczekiwania wobec polskiej kandydatki na tegorocznej Eurowizji były naprawdę duże. Teraz, kiedy wyniki są już znane, nikt nie dopatruje się jednak "winy" za 14. miejsce w Justynie Steczkowskiej. Wspierający artystkę fani i znajomi z branży mówią o jednym, a pod ich głosem podpisała się właśnie Maffashion. Influencerka mówi wprost o pewnego rodzaju grze, która odpowiada za porażkę "Jusi".
Justyna Steczkowska dopracowywała swój eurowizyjny występ przez ostatnich kilka miesięcy. Doświadczona wokalistka wykonała naprawdę kawał tytanicznej pracy nie tylko na scenie, ale i poza nią, uczestnicząc we wszystkich możliwych wydarzeniach towarzyszących Eurowizji i mocno promując swój utwór "Gaja" (sprawdź!) w mediach. Na niewiele się to jednak zdało.
Sama piosenkarka od początku mogła liczyć na wielkie wsparcie fanów i znajomych z branży. Wszyscy mocno jej kibicowali i z wypiekami na twarzy oglądali show, jakie dała w Bazylei. Już niebawem będzie można je zobaczyć na żywo - Steczkowska wraz z zespołem pojawi się bowiem w piątek, 23 maja w Operze Leśnej w Sopocie w ramach Polsat Hit Festiwalu, który potrwa przez cały weekend.
Ostatecznie "Jusia" zajęła 14. miejsce, choć same tylko głosy widzów uplasowały ją na siódmej pozycji. Jurorzy z poszczególnych państw nie byli już tak przychylni. To właśnie w ich niezrozumiałym zlekceważeniu czy niedostrzeżeniu występu 52-latki, ale i swego rodzaju nieformalnych sojuszach i sympatiach między innymi krajami upatruje się przyczyn jej porażki.
Opinię tę podziela m.in. Maffashion. W najnowszej wypowiedzi dla Party.pl influencerka przyznała, że oglądała rywalizację właśnie od momentu występu Steczkowskiej, która pojawiła się na scenie jako 15. w kolejności. Podobnie jak większość nie mogła oprzeć się wrażeniu, że ostateczne oceny nie były dla nas zbyt sprawiedliwe.
"Uważam, że jesteśmy trochę pokrzywdzeni faktycznie. Justyna była fenomenalna, cały nasz zespół był fenomenalny. Szkoda, że tak wyszło. Jednak odczuwa się tę grę polityczną" - podzieliła się wrażeniami.
Nie chciała jednak mówić zbyt wiele na ten temat. Według niej sama Steczkowska zrobiła to najlepiej.
"Wydaje mi się, że wszystkie wypowiedzi Justyny, kiedy już wylądowała w kraju, były bardzo z klasą, i ja bym do nich odesłała" - skwitowała wątek.
Ponoć tuż po werdykcie, jak ujawnił relacjonujący imprezę dziennikarz Grzegorz Dobek, Steczkowska martwiła się jedynie, "jak teraz wróci do kraju". Jej obawy okazały się jednak zupełnie bezpodstawne; ledwo tylko gwiazda przekroczyła próg studia, w którym trwają właśnie nagrania do programu "Twoja twarz brzmi znajomo", w którym jest jurorką, a już przywitały ją owacje na stojąco.
I rzeczywiście tak jak wspomniała Julia Kuczyńska, "Jusia" ani myślała publicznie narzekać na werdykt i utyskiwać na zasady konkursu. Zwróciła tylko uwagę, że w ten sposób "przepadły" bardzo dobre kawałki.
"Jury ma prawo głosować tak, jak czuje, więc skoro tak czuło... (...) Może trzeba było pomyśleć nad tym (aby zmienić system - red.), bo przepadło wiele potężnych głosów. Szczęśliwa jestem, że wygrał JJ - uroczy chłopak i ma piękny, kształcony głos, ale dużo głosów przepadło. Dunka (Sissal zajęła 23. miejsce - red.), która miała świetny głos, Hiszpanka (Melody zajęła 24. miejsce - red.) też była rewelacyjna, a jednak dziewczyny gdzieś znalazły się na końcu" - mówiła jeszcze na lotnisku.
Co ciekawe, sędziowie wystawiali swoje noty podczas specjalnej próby artystów, która odbyła się na dzień przed finałem. Ostatniego dnia Eurowizji najważniejsze były już więc tylko głosy widzów.
Zobacz też:
Wszyscy zachwycają się Steczkowską, a tu takie słowa gwiazdy. Nie gryzła się w język: "Nie mój gust"
Ada Fijał ma dość. Takich słów nikt się nie spodziewał: "Co to jest za festiwal"
Nie do wiary, jak Steczkowska zareagowała na werdykt. Wyjawił to za nią, wszystko jasne