Reklama
Reklama

Wycięli mu dziurę w gardle!

Pod koniec listopada światem show-biznesu wstrząsnęła wiadomość, że George Michael ma poważne problemy ze zdrowiem. Teraz brytyjski wokalista najgorsze chwile ma już za sobą, ale...

Pod koniec listopada George Michael trafił z ostrym zapaleniem płuc do szpitala w Wiedniu. Skarżył się na silne bóle w klatce piersiowej. 28 listopada został przewieziony na oddział intensywnej terapii. Miał trudności z oddychaniem i nie reagował na podawane mu leki.

Teraz artysta opuścił już wiedeński szpital, w którym przeszedł zabieg tracheotomii - by ratować mu życie, lekarze zdecydowali się wyciąć mu dziurę w gardle.

"Byłem na granicy śmierci. Mam szczęście, że żyję. Czuję się świetnie, ale jestem jeszcze bardzo słaby" - powiedział gwiazdor na zwołanej przez siebie po operacji konferencji prasowej.

Reklama

Tymczasem wierni fani Michaela zastanawiają się, jak zabieg wpłynie na jego głos. Specjaliści twierdzą, że może się zmienić albo nawet osłabnąć. Czy to oznacza koniec kariery wokalisty?

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: George Michael
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy