Szykuje się wielki powrót "Must be the Music". To już za chwilę
"Must be the Music. Tylko muzyka" to popularny format stacji Polsatu, w którym najważniejsza jest melodia, emocje i tekst. Do tego talent show może przyjść każdy, kto uważa, że najlepiej komunikuje się przez muzykę i zaprezentować własne kompozycje. Tak było choćby z Enej i LemON. To właśnie tam zaczynały te dwie kapele, a dziś słucha ich cała Polska.
Teraz muzyczny program Polsatu powraca, a wraz z nim całkowicie nowy skład trenerski. W pierwszej edycji po ośmioletniej przerwie gwiazdami w programie, którzy wyłaniać będą nowe talenty, będą: Sebastian Karpiel-Bułecka, Dawid Kwiatkowski oraz Natalia Szroeder. W niedzielę w "halo tu polsat" ogłoszono za to ostatniego, czwartego jurora show. To znany muzyk i raper MIUOSH.
To jednak prawda. Mioush dołącza do składu "Must be the Music"
Miuosh to polski raper, muzyk, kompozytor, producent, a także przedsiębiorca. Znany z zamiłowania do eksperymentowania między gatunkami muzycznymi. Do tej pory raczej rzadki gość w telewizji, ale to się teraz zmieni. W wiosennej ramówce Polsatu będzie go można oglądać jako jurora w "Must be the Music". Artysta zgodził się na udział w programie, choć miał pewne obawy. O wszystkim opowiedział na kanapie śniadaniowego pasma "halo tu polsat".
"Musiałem poczuć to, co tam się ma dziać, czy się nadaję, czy wezmę na siebie odpowiedzialność i odwagę oceniania tego, czy ktoś się nadaje [...] czy ktoś się nadaje do tego, żeby w takim programie rozpocząć swoją muzyczną drogę, karierę. Bo to nie jest łatwe pokazać się w takim programie i potem spełniać oczekiwania. To nie wszystkim się udawało i nie wszystkim się będzie udawać. Z programów, które pokazują muzykę, tylko parę osób zrobiło karierę, którą im się wróżyło, z tym się wiąże ogromny ciężar - nie tylko dla uczestników, ale i dla jurorów" - wyjaśnił muzyk.
Tym, co przekonało Miuosha do przyjęcia roli trenera był format programu i to, że jest kolektyw.
"Zadecydowała muzyka i to, że to nie jest talent show, tylko show muzyczny, program, w którym mogą zaprezentować się zespoły, z własnym repertuarem, własną kompozycją, historią. Poza tym ludzie, którzy kończą ten program, nie są zobowiązani do wydania albumu konkretnej wytwórni i nie muszą śpiewać coverów. To stawia na kolektyw, a ja jestem osobą, która w tych kolektywach lubi działać. Doceniam talent, głos solowych wykonawców, ale takiego programu nam brakowało" - podsumował.
ZOBACZ TEŻ:
Aneta Kręglicka świętuje wyjątkowy moment. Nie do wiary, kto jej towarzyszył
Cugowski po latach wyjawił prawdę o początkach Budki Suflera. "Nic nam nie pasowało"