We wtorek w nocy potwierdziły się doniesienia ws. Wojciecha Manna. Wiedzieli tylko najbliżsi
Wojciech Mann udzielił ostatnio przejmującego wywiadu, w którym niespodziewanie zaczął mówić o żegnaniu się z tym światem. 77-letni dziennikarz bardzo się przejął niedawnymi informacjami o śmierci ważnych dla niego osób. Oto co właśnie wyznał były prowadzący "Szansy na sukces".
Wojciech Mann skończył niedawno 77 lat. Dziennikarz już nawet nie ukrywa tego, że coraz częściej myśli o żegnaniu się z tym światem. Myślenie o śmierci towarzyszy mu niemal każdego dnia. W programie "Prześwietlenia" podzielił się paroma przejmującymi refleksami, które naprawdę głęboko poruszają. Zapewnił jednak, że stara się jednak nadal funkcjonować i napędzać do dalszego działania, by nie ugrzęznąć w przesadnym marazmie.
"Często myślę. Śmierć mnie otacza, bo umierają ciągle jacyś ludzie, których znałem. I z branży, i spoza branży, i młodsi ode mnie. To istnieje cały czas wokół mnie, ta świadomość, ale próbuję nie popaść w stan wegetacyjno-oczekujący na zgon. Między innymi dlatego tu przyszedłem i zrobię zaraz jakąś audycję, a potem może się z kimś trochę pokłócę, żeby, tak długo jak mogę, działało. W głowie i wszędzie
Najbardziej dziennikarz martwi się o to, w jaki sposób pożegna się z tym światem.
"Ja się boję takiej świadomości, że to za chwilę nastąpi. Chciałbym dokonać tego jakoś tak nieświadomie, może przez sen. Najstraszniejsze jest dogorywanie w szpitalu" - wyznał przejmująco pan Wojciech.
Nie ukrywa jednak, że na rozmyślanie o śmierci spory wpływ miały ostatnie informacje o odejściu ważnych dla niego osób, w tym m.in. Stanisława Soyki, Joanny Kołaczkowskiej czy Katarzyny Stoparczyk. Wspomniał też niespodziewanie o żonie Ryszarda Rynkowskiego.
"Trzy zupełnie różne dochodzenia do tego stanu ostatecznego. Kompletnie niespodziewane w przypadku Soyki w chwili, gdy był, jak sądzę, pełen nadziei na fajny występ, był po próbie... Kasia Stoparczyk, która po prostu jechała samochodem. Szanse na to, że nie dojedzie wydawały się bardzo, bardzo małe. Jeszcze sytuacja, w której ona zginęła: wjazd innego samochodu z niewielką szybkością, ludzie, no wszystko jest możliwe. No i Joasia, która była zdiagnozowana, wiadomo było, że to jest dziadostwo, że świństwo, że to jest bardzo ohydny rodzaj nowotworu. Każde jest inne. A teraz jeszcze żona Ryśka Rynkowskiego... Są to rzeczy dołujące" - przyznał gorzko Mann.
Na koniec dodał, że daleki jest od tego, by mówić, "a co tam, ważne, że ja żyję".
"To się gdzieś odkłada w głowie jako świadomość tego, że musi być koniec. Tylko pytanie kiedy i jaki" - podsumował gorzko pan Wojciech.
Zobacz też:
Anna Gacek i Wojciech Mann odeszli po skandalu. Znienacka potwierdziła
Wieści ws. Wojciecha Manna dotarły w ostatniej chwili. To dlatego tak teraz wygląda
Wojciech Mann współpracował z Krzysztofem Materną. Zapowiada powrót