Artysta z powodu kłopotów z kręgosłupem od kilku tygodni przebywa w szpitalu. O tym, że z jego zdrowiem nie jest najlepiej, córka dowiedziała się z mediów. Niestety, nie zdecydowała się na spotkanie.
- Mam poważne problemy z kręgosłupem. Gdy stąd wyjdę, będę potrzebował rehabilitacji - mówi Wojciech Korda (71 l.).
Nie kryje, że życzyłby sobie, by Ania w końcu się do niego odezwała i pomogła mu w rehabilitacji, tym bardziej że jeszcze przed Bożym Narodzeniem planuje wydać nową płytę "Mój świat niebiesko-czarny".
Moim ojcem był wujek
Dobre relacje ojca i córki zostały zburzone w 1991 roku, gdy w wypadku samochodowym zginęła mama piosenkarki, Ada Rusowicz (†47).
Wkrótce muzyk znów się ożenił, a 7-letnią wówczas córkę powierzył opiece siostrze zmarłej żony. Sam zatrzymał przy sobie syna.
- Przez całe dzieciństwo i młodość miałam ojca. Był nim mój wujek. To do niego mówiłam: tato. On mnie wychował - twierdzi Ania Rusowicz. Kilka lat temu rozpoczęła karierę muzyczną pod nazwiskiem mamy.
Gdy w 2012 roku ojciec i córka mieli spotkać się na festiwalu Niemen Non Stop (Ania jako gwiazda, Korda jako juror), wybuchła afera.
Rusowicz rozmyśliła się, więc organizatorzy podziękowali muzykowi. Ten protestował, nagłośnił sprawę w mediach, jednocześnie zapewniając córkę o swojej miłości. Jednak i to nie było w stanie zmienić jej nastawienia...
Teraz Wojciech Korda liczy, że jego choroba spowoduje, że "Ani się odmieni" i wybaczy mu to, co zdarzyło się w przeszłości.

