Krystian Wieczorek należy akurat do tej grupy polskich gwiazd, które chodzą do kościoła i nie kryją się ze swoją wiarą. Nie oznacza to jednak, że aktor zamierza bezkrytycznie patrzeć na działania księży.Ostatnio aktor uczestniczył w nabożeństwie w kościele w Łukcie pod Ostródą. Akurat podczas mszy odbywał się chrzest. Aktorowi bardzo nie spodobało się kazanie tamtejszego duchownego. "Zajechałem wczoraj z familią do Łukty na mszę,chrzciny dzieciątka akurat były czyli dla większości zebranych dzień wyjątkowy i ksiądz wydawałoby się powinien palnąć piękny spicz o rzece Jordan, św.Janie o przemianie itd. A przeczytał list od biskupa o katedrze we Fromborku, co to pointa była do przewidzenia od razu, czyli dawać kasę, bo trza budynek za olbrzymie miliony remontować" - zżyma się Wieczorek.Gwiazdor twierdzi, że taki list z prośbą o datki mógł zostać przeczytany na koniec, a do kazania ksiądz mógł się przygotować. W końcu chrzest to bardzo ważne wydarzenie dla młodych rodziców i ich dziecka. "Współczuję mieszkańcom Łukty czy innych małych miejscowości, które odwiedzamy jeżdżąc często po kraju, bo nie mam zupełnie pojęcia, gdzie jest ten ogień, który ma rozpalać wiarę i inspirować i co ich gna na mszę poza Duchem świętym?" - zastanawia się głośno. Aktor zarzuca księdzu, że ten kompletnie olewawczo podszedł do uroczystości, za którą przecież wziął pieniądze."Widzę za to księdza, który ma ze 30 lat, ale po mowie i energii to z 85. (...) Oczywiście biorę też taką opcję pod uwagę,że ludziom się podobało i że przeżyli duchowe uniesienie" - dodał na koniec.Co o tym sądzicie?
Zobacz również:


***








