Swego czasu Weronika Rosati ujawniła kulisy związku z Robertem Śmigielskim. Z jej wypowiedzi wynikało, że nie układało im się najlepiej. Wręcz przeciwnie. Aktorka wytoczyła wobec byłego partnera szereg poważnych oskarżeń. Przekonywała, że mężczyzna stosował wobec niej przemoc. Wybuchł skandal, którego echa słychać do dziś.
Sprawa trafiła do sądu. W czerwcu zeszłego roku zapadł wyrok, w myśl którego Rosati nie może wypowiadać się publicznie na temat przemocy, jakiej dopuszczać miał się Śmigielski.
Weronika postanowiła zareagować. W rozmowie z "Wysokimi Obcasami" oświadczyła, że zdecydowała się złożyć skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. O swojej decyzji pisze również w najnowszym wpisie na Instagramie.
Złożyłam do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka skargę. Jej przedmiotem jest naruszenie mojej wolności wypowiedzi (art. 10 EKPCz), prawa do prywatności (art. 8 EKPCz) oraz brak skutecznego środka prawnego, którym mogłabym się bronić (art. 13 EKPCz) wobec wydania przez Sąd Apelacyjny w Warszawie w dniu 29 kwietnia 2020 r. postanowienia o zabezpieczeniu powództwa złożonego przeciwko mnie za rzekome naruszenie dóbr osobistych mojego byłego partnera Roberta Śmigielskiego.
Doprecyzowała, że "zarzuty, które podnosi w skardze nie dotyczą całości postępowania cywilnego wytoczonego przez p. Śmigielskiego", ponieważ "to jeszcze się toczy w pierwszej instancji". Nie uwzględniła również postępowania karnego przeciw byłemu, bo ono "znajduje się w fazie postępowania przygotowawczego".
Rosati liczy, że Trybunał postąpi analogicznie jak w sprawie Tölle przeciw Chorwacji i stwierdzi, że doszło do naruszenia jej prawa do wypowiedzi. Przypomniała, jaki wyrok ETCS wydał we wspomnianej sprawie.
Trybunał stwierdził, że prawomocne skazanie za zniewagę z powodu złożonego przez skarżącą – szefową organizacji pomagającej kobietom, w radio oświadczenia o tym, że mąż dopuszczał się przemocy domowej wobec swojej żony – klientki tej organizacji, stanowiło ingerencję państwa w przysługujące skarżącej prawo do swobody wypowiedzi zagwarantowane w art. 10 § 1 Konwencji o ochronie praw i wolności człowieka. Przemoc domowa karmi się milczeniem i tę okoliczność należycie uwzględniono w toku rozpatrywania tamtej sprawy.
W komentarzach popłynęły słowa wsparcia i zrozumienia. "Walcz o siebie i swój głos", "Wiem, co czujesz, też walczę. Nie można się poddawać", "Trzymam za panią kciuki" - piszą internautki.











