Reklama
Reklama

Wdowa po Kamińskim wyjawiła coś zaskakującego po śmierci męża. To dlatego ukrywał chorobę

Emilian Kamiński odszedł prawie rok temu. Jego ukochana żona Justyna Sieńczyłło bardzo przeżyła śmierć męża i długo nie udzielała wywiadów na jego temat. Niedawno zrobiła wyjątek i zdradziła, jak wyglądały jego ostatnie dni życia. Wyjawiła m.in., dlaczego aktor ukrywał swoją chorobę. A to nie koniec zaskakujących wieści...

Justyna Sieńczyłło wspomina Emiliana Kamińskiego

Justyna Sieńczyłło w najnowszym wywiadzie wyznała, że to nieprawda, iż czas potrafi zagoić rany. Dodała, że cały czas brakuje jej Emiliana. Aktorka ma jednak duży przywilej tego, że cały czas może kontynuować jego dzieło.

"To nieprawda, że czas goi rany. Każdego dnia brakuje mi Emiliana. Ale mam ten ogromny przywilej, że mogę służyć naszym widzom i pracować w Teatrze Kamienica. Wiem, że gdybym miała siedzieć w domu, byłoby mi dużo trudniej" - mówiła w Plejadzie.

Reklama

W dalszej części rozmowy z Michałem Misiorkiem wyznała, iż trudno jest jej zaakceptować rzeczywistość. 

"Myślę, że każda osoba, która straciła kogoś bliskiego, wie, o czym mówię. I każdej takiej osobie bardzo współczuję, bo wiem, jak trudno jest zaakceptować rzeczywistość bez najbliższej osoby, nie poddać się i na nowo poukładać swoje życie, które toczy się dalej" - przyznała gwiazda.

Zobacz też: Zamieszanie przy grobie Emiliana Kamińskiego. Przechodnie stają oniemieli

Justyna Sieńczyłło wyznała, dlaczego Emilian ukrywał chorobę

Emilian Kamiński o swojej chorobie wiedział od dawna. Aktor nikomu jednak nie mówił, że jest źle. Wdowa po nim przyznała, iż nie chciał nikogo martwić. Nie zależało mu też na tym, by ktoś się nad nim użalał. Emilian zamierzał pracować do samego końca.

"Nie chciał nikogo martwić. Nie chciał, by ktoś się nad nim użalał i litował. On był twardym człowiekiem. Nawet jak mdlał podczas prób, mówił, że to z przemęczenia. Przed spektaklami ustawiał sobie w garderobie oddech i grał jak gdyby nigdy nic. Nikt nie podejrzewał, że mierzy się z tak straszną chorobą. Intensywnie pracował do samego końca, do tego stopnia, że nakręcił "U Pana Boga w Królowym Moście" - zarówno film, jak i serial, i nikt z planu nie wiedział, jak bardzo walczył wtedy z chorobą i bólem. Starał się żyć tak, jakby był zdrowy, nie odpuszczał" - powiedziała Justyna.

Justyna została zapytana również o to, czy Emilianowi Kamińskiemu nie brakowało sił. Okazuje się, że były momenty załamania, jednak zawsze starał się to ukrywać.

"Brakowało, ale tego nie pokazywał. Po zejściu ze sceny padał jak zbity pies, ale wiedziała o tym tylko najbliższa garderobiana. Jego największym życzeniem było to, żeby, po jego odejściu, Teatr Kamienica istniał i by prowadziła go nasza rodzina. I tak też się stało. Natalka - córka Emiliana, która kiedyś, jako licealistka, u nas dorabiała, teraz pracuje w dziale marketingu i odpowiada za stworzenie Małego Muzeum Makiety Warszawy. To było jedno z ostatnich marzeń Emiliana - by przenieść makietę Warszawy, która obecnie jest w Kamienicy, w miejsce, w którym będą mogli oglądać ją wszyscy turyści odwiedzający jego ukochane miasto. Cyprian tworzy fantastyczne animacje do bajek, a Kajetan, razem ze mną, zarządza teatrem" - powiedziała Sieńczyłło.

Zobacz też:

Wiadomo już, jak zakończy się wątek Emiliana Kamińskiego w "M jak miłość". Nie zabraknie wzruszeń

Wdowa po Emilianie Kamińskim ma spory problem z dziedzictwem męża. Justyna Sieńczyłło prosi o pomoc internautów

Żona i syn Emiliana Kamińskiego wspominają jego ostatnie miesiące. "On nie umierał, on walczył"

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Emilian Kamiński | Justyna Sieńczyłło
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy