Stacja TVN postanowiła powtórzyć sukces teleturnieju "Milionerzy", który przed laty bił rekordy popularności. To dzięki niemu Urbański zyskał sławę i stał się jednym z najlepiej opłacanych prezenterów w Polsce.
Szefostwo TVN-u kilka tygodni temu rozpoczęło rozmowy z Hubertem w sprawie ponownego przyjęcia go do pracy i mianowania go gospodarzem teleturnieju, którego - to oczywiste - nie może poprowadzić nikt inny.
Jak donosi "Fakt", w piątek pojawiła się informacja, że Urbański podpisał umowę i znowu stał się twarzą stacji. Ale krnąbrny prezenter nie zamierza nikomu ułatwiać życia... W niedzielę na antenie, o ironio, TVN-u Urbański osobiście zaprzeczył tym doniesieniom.
Negocjacje trwają i nie należą do najłatwiejszych. "Ciągle rozmawiamy z Hubertem i przyznam, że nie są to łatwe rozmowy" - powiedział "Faktowi" producent "Milionerów" Adam Vigh. "Jednak nie chodzi tu o finanse. Umowa mu odpowiada."
"Hubert lubi program i ma naprawdę chęć znów go poprowadzić. Problemem są chyba jakieś zadawnione żale" - dodaje.
Naszym zdaniem Urbański chce po prostu pokazać, że nie jest już telewizyjną płotką, którą można zwalniać i przyjmować z powrotem do pracy zależnie od potrzeb stacji. Oczekuje przeprosin i godnego podjęcia. Umieramy z ciekawości, jaka będzie stawka za jeden odcinek "Milionerów".








