Natalia Dawidowska, uczestniczka 2. edycji wznowionego po latach programu „Big Brother”, od pierwszego odcinka dała się poznać jako osoba wyrazista i niezależna.
Nie ukrywała tego, że jest osobą homoseksualną, chociaż wiedziała, że wielu widzom się to nie spodoba. Jak tłumaczyła, zawsze miała zainteresowania bardziej męskie niż stereotypowo uznawane za kobiece i to znajduje odbicie w jej wizerunku, zawodzie i sposobie ubierania się.
Po pożegnaniu z show wyjechała do Wielkiej Brytanii, gdzie prowadzi formę budowlaną. W październiku zeszłego roku, w wieku zaledwie 30 lat usłyszała miażdżącą diagnozę: rak piersi. Jak wspominała potem w „Dzień Dobry TVN”:
Nie jest to łatwe przechodzić w obcym kraju taką chorobę, gdy jeszcze jest koronawirus i nie masz możliwości zobaczenia się z bliskimi. Ja podjęłam decyzję, że wycinamy obie piersi od razu, żeby nie było możliwości nawrotu tej choroby. Wielokrotnie mówiłam, że pomimo tego, że wyglądam, jak wyglądam, że mam styl bardziej męski niż kobiecy, że zajmuję się męskimi rzeczami, to nie oznacza, że nie jestem kobietą. Ja się urodziłam kobietą, ja jestem kobietą i akceptuję siebie jako kobietę. Chcę pokazać innym kobietom, że warto walczyć. I nieważne, czy ma się te piersi, czy się nie ma tych piersi.
Natalia Dawidowska o walce z rakiem
Obecnie Natalia jest po chemioterapii, która przyniosła dobre rezultaty. O swojej walce z nowotworem opowiedziała w poruszającym wpisie na Instagramie, dedykując go wszystkim, którzy zmagają się z chorobami i przykrymi uwagami ze strony osób, które nie rozumieją ich sytuacji. Jak dała do zrozumienia, nawet lekarz domowy nie okazał jej takiej empatii, jakiej w tamtym momencie potrzebowała:
Ulubiony cytat lekarza domowego brzmiał: "Nie może być tak źle, jeśli nadal pracujesz i robisz wszystko, co robisz". Powiedziałam mu, że nie wiedziałam, że mam wybór. Lata cierpiące, zmęczone i wiele zmian we mnie bez powodu i z innego powodu... Aby ukryć wszystko przed kimś innym, udawać, że jest lepiej niż jest naprawdę; dopóki nie przestanie działać. Nieważne, jak silny chcesz być. Potem przychodzi moment, kiedy mówią ci, co masz... Masz mieszane emocje: w końcu wiesz, co masz, ale jak sobie z tym poradzisz? Brak zachęty, chęć leżenia, częste przyjmowanie leków; cała apteka na szczycie stolika nocnego.
Leczenie często wiąże się ze skutkami ubocznymi. Pacjenci tracą włosy, zmagają się z wahaniami wagi i, jak ujawnia Dawidowska, zawsze znajdzie się ktoś, kto poczuje się uprawniony do komentowania tych zmian:
Dlaczego się tak utyłeś?, Mam dobrą dietę, jeśli tylko ćwiczysz, Te kiedyś piękne włosy na Twojej głowie są teraz okropne i wypadają... Co ci się stało??Byliście u lekarza? Próbowaliście tego? Próbowaliście tego? Nie wiem, co jeszcze możemy dla Ciebie zrobić...
Jak wyjaśnia Natalia, choremu z reguły nie trzeba mówić, że powinien pójść do lekarza, bo sam już dawno na to wpadł:
Tak, tak, tak! Próbowałam i wciąż próbowałam wszystkiego! Lekarze twierdzą, że choroba jest wieczna. Że się nie uleczę. Nie poddaję się jednak, ale chcę uświadomić innym: Drzemka mnie nie uleczy, ale pomoże... Nie jestem leniwa, biorę leki i czasem mnie to męczy. Nie jestem zły, ale czasami zdenerwowany z powodu bólu. Codziennie zmagam się z bólem, problemami zwinności, zmęczeniem, krytyką mojego środowiska. Najbardziej frustrujące jest to, kiedy ludzie patrzą na mnie i mówią "nie może być tak źle; dobrze wyglądasz". Mimo, że mój organizm boli wszędzie, naturalnie wyglądam dobrze, zawsze staram się dobrze wyglądać, to choroba "niewidoczna". Ta choroba dotyka mnie fizycznie, psychicznie i emocjonalnie. Bo rzadkich chorób autoimmunologicznych nie widać, ale my je znamy. I już są... Cichy atak, ale szczególnie bolesny.
Warto wspomnieć te słowa przed wygłoszeniem komentarza na czyjś temat, nie mając pełnego obrazu sytuacji...
***