Tragiczne okoliczności śmierci Stanisława Soyki. Ujawniono co się stało
Stanisław Soyka zmarł 21 sierpnia 2025 roku tuż przed swoim występem w Sopocie. Artysta miał wystąpić podczas koncertu "Orkiestra Mistrzom" na Top of The Top Sopot Festival. Stacja TVN przerwała koncert. Co działo się za kulisami?
Stanisław Soyka miał być jedną z gwiazd sopockiego festiwalu stacji TVN. Uczestniczył w próbach z Natalią Grosiak. Artystka pokazała w sieci filmik nagrany podczas ich wspólnego, próbnego występu. Razem przygotowywali utwór "Cud niepamięci", który miał być jednym z najbardziej wzruszających momentów festiwalu. Na kilka godzin przed wejściem na scenę, artysta zmarł w hotelu w Sopocie.
Stanisław Soyka wybitny polski wokalista, pianista, kompozytor i aranżer - zmarł 21 sierpnia 2025 r. w wieku 66 lat. Niemal do końca był obecny na scenie. Ostatni koncert zagrał 13 sierpnia br. na Placu Zamkowym w Warszawie. Publiczność nagrodziła go wówczas owacjami na stojąco.
21 sierpnia o godzinie 20.50 miał wejść na scenę pery Leśnej w Sopocie i zaśpiewać z Natalią Grosiak podczas koncertu "Orkiestra Mistrzom". Był w bardzo dobrej formie. Nic nie zapowiadało tragedii.
Jak ustalił "Fakt" artysta był już gotowy do wyjazdu na koncert, gdy zasłabł w hotelu w Sopocie i zmarł. Na scenie miał pojawić się o godzinie 20.55. Miał już zapewniony transport z hotelu do Opery Leśnej.
Kiedy kolejni artyści koncert "Orkiestra Mistrzom" wchodzili na scenę za kulisami już krążyły wieści o niespodziewanej śmierci Soyki. W końcu producent koncertu i stacja TVN podjęli decyzję o niezwłocznym przerwaniu transmisji.
"Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci Stanisława Soyki, który miał także wystąpić podczas dzisiejszego wieczoru. Poruszeni tragedią i ze względu na ogromny szacunek dla artysty i rodziny przerwaliśmy transmisję telewizyjną z festiwalu" - przekazała stacja TVN w specjalnym oświadczeniu.
Grzegorz Betlej, PR Manager Top of the Top Sopot Festivalu. W rozmowie z dziennikarką TVN24 ujawnił co działo się za kulisami. Z jego relacji wynika, że o śmierci Soyki wiedziano od jakiegoś czasu. Mio to koncert trwał.
"Przede wszystkim kierowaliśmy się tym, by mieć szacunek wobec artysty i dlatego też czekaliśmy na jakiekolwiek informacje od rodziny, bo chcieliśmy zrobić wszystko zgodnie z jej wolą" - powiedział Betlej.
"Trzeba było tak naprawdę "szyć" na bieżąco, tzn. układać ten scenariusz i wymyślić cokolwiek, żeby w tej jakkolwiek trudnej chwili poinformować o tym publiczność zgromadzoną w Operze Leśnej. Dlatego czekając na decyzję rodziny, by to się odbyło zgodnie z jej wolą, w pewnym momencie podjąłem taką decyzję, by publiczność zgromadzoną w Operze Leśnej poinformować i dodatkowo wykonać jeszcze jeden z utworów, który zresztą pan Stanisław miał zaśpiewać" - przekazał.
Zobacz także:
Stanisław Soyka wyjawił prawdę o Korze. "Była bezwzględna"
Dla "piękności z Krakowa" rzucił rodzinę. Po latach najmocniej tego żałował
Stanisław Sojka zmartwił ludzi komunikatami o złym stanie zdrowia. W Opolu wyjawił prawdę