Tomasz Lis w przeciągu kilku ostatnich lat miał poważne problemy ze zdrowiem. W 2015 roku przeszedł udar mózgu, ale najgorsze nastąpiło cztery lata później.Wtedy to przyszło mu zmierzyć się z kolejnym udarem, ale tym razem o wiele poważniejszym. Dziennikarz trafił do szpitala, a początkowo lekarze nie dawali mu zbyt wielkich szans na powrót do pełni zdrowia. Na szczęście długa rehabilitacja przyniosła efekty i dziś Tomek cieszy się niemal pełną sprawnością. Nie było tajemnicą, że tamten udar był spowodowany nadmiernym wysiłkiem. Lis ostro trenował bowiem do maratonu. Bieganie od zawsze było jego wielką pasją. Najwyraźniej były mąż Kingi Rusin nie wyobraża sobie życia bez ruchu, bo znowu wrócił do tego sportu.
Tomasz Lis zaniepokoił ludzi. Zdjęcie zaskoczyło wielu
Ostatnio na swoim Twitterze pochwalił się, że znów bije swoje rekordy w bieganiu.
"Po sześciu latach przerwy i dwóch( wg lekarzy trzech) udarach, skończyłem właśnie swoj maraton #19. Czas nieważny( już nigdy nie będę biegał na czas). Dziś maraton wirtualno-korespondencyjny, w październiku brakujące mi do sześciu największych na świecie Londyn i Chicago" - napisał. Internauci zaczęli się jednak poważnie o niego martwić. "Taki stres dla organizmu to jest może i dobry, ale dla młodych ludzi. W wieku Lisa i po jego przejściach to i tak słabe tętnice nieźle dostaną po garach", "Po takiej chorobie - to niebezpieczna zabawa w udawadnianiu swojej krzepy", "Fajnie, ale mam nadzieję, że lekarze pozwolili?" - dopytywali fani.
Ostatecznie Tomek postanowił odpowiedzieć zmartwionym.
"Serdecznie dziękuję za wszystkie miłe wpisy po moim meldunku maratońskim. Bez bicia przyznaję, ze mój wynik był bardzo taki sobie (niemal co do sekundy o 2,5 godziny gorszy niż mój rekord), ale półtora roku temu nawet o takim nie miałem prawa marzyć" - napisał Lis.
Zobacz również:

***








