Reklama
Reklama

Tadeusz Drozda żyje jak król! "Golf, basen i letnia rezydencja"

Tadeusz Drozda (68 l.) przez lata rozśmieszał Polaków swoimi żartami i satyrycznymi programami. Jego "Śmiechu warte" przyciągało przed telewizory miliony widzów, na czym oczywiście nieźle się dorobił. Nic więc dziwnego, że emerytura mu niestraszna...

Bawi publiczność niezmiennie od 45 lat. Zarówno podczas występów na żywo, jak i z ekranu telewizora – prowadzi w Superstacji cykl „Drozda na weekend”.

I nie zamierza przestać, bo poczucie humoru, pomysłowość i witalność nadal go nie opuszczają. 

"Myślę, że kondycyjny podkład mam jeszcze z wczesnej młodości, kiedy to zawodowo uprawiałem lekką atletykę. Potem, już amatorsko, grałem w siatkówkę i tenisa" – mówi satyryk "Dobremu Czasowi". 

Teraz w czasie wolnym uprawia bardziej dostojne i wymagające mniejszego wysiłku fizycznego dyscypliny sportu – gra w bilard, a przede wszystkim jest zapalonym golfistą. Udało mu się nawet wygrać kilka turniejów golfowych, także za granicą. 

Reklama

Kiedyś uważał, że golf to gra dla idiotów – do czasu, gdy przyjaciel, z którym grywał w tenisa, zaciągnął go na pole golfowe na Florydzie. Tam Tadeusz Drozda połknął bakcyla, a z czasem docenił nie tylko zalety sportowe, ale i towarzyskie golfa. 

"Lepiej rozmawiać na polu golfowym niż w knajpie – przynajmniej coś człowiek pamięta" – żartuje. 

Poczucie humoru towarzyszy mu na co dzień nie tylko zawodowo, ale też prywatnie, choć nie zamęcza swoimi żartami rodziny ani przyjaciół.

Ze spotkań z nimi czerpie radość i energię. 

"Z żoną spędzam coraz więcej czasu, bo z roku na rok mam mniej koncertów i wyjazdów zagranicznych. Dwa lata temu byłem na 6-tygodniowym tournée w Australii – to był ogromny sukces, ale trochę męczący, ratowały mnie partyjki golfa" – wspomina. 

"Teraz żona powoli przyzwyczaja się do faceta w domu. Kiedyś wpadałem na kilka dni w miesiącu, teraz czasami wyjeżdżam na kilka dni" – dodaje. 

Drozda akumulatory ładuje w podolsztyńskich Naterkach. 

"Mamy tam letnią rezydencję. To nie pałac, ale blisko jest jezioro, pole golfowe i sklep ze świeżymi rybami, nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba" – przyznaje. 

Nie gorzej pan Tadeusz ma także w swojej posiadłości na warszawskim osiedlu Radość, które znajduje się w sąsiedztwie Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. 

Specjaliści szacują wartość rezydencji i przylegającej do niej działki na ponad 2 miliony złotych!

Sam Drozda w jednym z wywiadów zdradził, że dom kupił w ciemno za namową kolegi za okazyjną cenę.

I bez wątpienia była to świetna decyzja, z której cieszyć się będą mogły kolejne pokolenia Drozdów...

***

Dobry Czas
Dowiedz się więcej na temat: Tadeusz Drozda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy