Nie tak dawno pisaliśmy o tym, jak wyglądał sekretny ślub Krzysztofa Krawczyka z matką jego syna - piosenkarką Haliną Żytkowiak. (ZOBACZ) Teraz dotarły do nas kolejne, sensacyjne wiadomości.
Okazuje się, że ciężko chora Halina przyleciała do Polski z USA w listopadzie 2010 roku, żeby zabezpieczyć jedynaka. Trzy miesiące później zmarła i - mimo ogromnych starań - nie udało jej się pożegnać z Krzysiem.
Oto szczegóły tej historii, którą zna kilku członków zespołu Trubadurzy i największa przyjaciółka Haliny - Ewa Kulikowska.

Czekała na syna
Halina przyleciała z Los Angeles na jubileuszowy koncert Trubadurów, który miał się odbyć w Łodzi. Przez krótki czas była członkiem grupy i świetnie sobie radziła (posłuchaj!). Po latach koledzy mieli ponownie stanąć na scenie.
Niestety, impreza została odwołana, ale dla piosenkarki ważniejsze od koncertu było spotkanie z synem Krzysztofem juniorem.
Zatrzymała się w moim domu w Poznaniu i codziennie dzwoniła do Krzysia, ale ten nie odbierał połączeń. Zaniepokojona tym, że może ma atak padaczki lub leży w szpitalu, postanowiła skontaktować się byłym mężem - mówi nam Ewa Kulikowska.
Krzysztof Krawczyk bardzo się ucieszył, uspokoił ją i obiecał, że skontaktuje się z Krzysiem, a nawet wyśle po nią auto z kierowcą, żeby mogła szybko i wygodnie dotrzeć do jedynaka. Potem i on przestał odbierać telefon, a jego małżonka Ewa informowała, że... mąż jest zajęty koncertami.

Dla Haliny było to bardzo trudne, codziennie widziała mojego syna Huberta, który wtedy zajmował się muzyką i tęskniła za swoim. Jej syn miał urodziny, zamówiła tort i czekała na sygnał. Płakała. Bała się nieproszona wtargnąć w życie tego chłopca i strasznie cierpiała. Już wtedy była bardzo chora, bolało ją całe ciało i przeczuwała, że rak kości zabierze ją z tego świata - wspomina Kulikowska.
Syn Krawczyka dostał spadek
Niestety, do spotkania nie doszło, Halina Żytkowiak czuła się coraz gorzej, przed powrotem do USA zrobiła dwie rzeczy: z pomocą syna Ewy Kulikowskiej dała ostatni koncert dla przyjaciół w poznańskim klubie jazzowym BlueNote (nagranie poniżej) i zabezpieczyła interesy Krzysztofa juniora w sprawach związanych z tantiemami w ZAiKS. Pomógł jej w tym Ryszard Poznakowski z Trubadurów.

Zmarła trzy miesiące później w Los Angeles. Przed śmiercią poprosiła swojego drugiego męża, Andrzeja, by zrzekł się dziedziczenia tantiem na rzecz jej syna. Dzięki temu Krzysztof junior dostał po śmierci mamy kilka tysięcy złotych, a potem kolejną sumę, którą - zgodnie z życzeniem Haliny Żytkowiak - matka chrzestna podzieliła na miesięczne wypłaty po 500 złotych.

Nie damy zrobić krzywdy juniorowi!
Po śmierci Halinki zaprosiłam Krzysia do swojego domu, przekazałam mu walizkę pamiątek po mamie, którą przysłano mi z USA, poprosiłam o numer konta i powiedziałam mu, że zawsze może na mnie liczyć - mówi nam Ewa Kulikowska.
Miałam też rozmowę z jego ojcem. Był bardzo poruszony, dziękował za opiekę nad synem i nawet pytał, czy junior może zamieszkać u mnie. On jednak chciał być w Łodzi, blisko taty. Bardzo go kochał i wierzył, że kiedyś będą razem mieszkać - dodaje.
Krzysztof Krawczyk junior jest w kontakcie ze swoją matką chrzestną i wie, że zawsze może liczyć na jej wsparcie. Czeka też na niego reszta pieniędzy od mamy, którą w wakacje ma odebrać osobiście.
To prawdziwe szczęście dla tego chłopaka, że ma przy sobie tak oddane osoby. To jest zasługa jego ojca, który ze łzami w oczach mówił zaufanym ludziom: zajmijcie się moim dzieckiem. Jakby się czegoś bał, jakby coś przeczuwał! Robimy to Krzysiek, nie damy zrobić krzywdy juniorowi! - kwituje wzruszony Trubadur Marian Lichtman.
Zobacz również:

