Reklama
Reklama

Shakin' Stevens: Ukochana uratowała mu życie

Przeżył dwa zawały serca, ale w Polsce tryskał zdrowiem. To zasługa jego miłości. Teraz artysta wiedzą o ratowaniu ludzi dzieli się z innymi.

Gdy Shakin’ Stevens poczuł w klatce piersiowej piekący ból, zrobił to, co większość mężczyzn - wziął... lek na zgagę.

- Położyłem się do łóżka i to ostatnie, co pamiętam - wyznaje artysta. Tej nocy, w 2016 r., miał zawał serca. Drugi - pierwszy przeżył sześć lat wcześniej.

Uratowała go tylko świadomość, wiedza i miłość jego życiowej partnerki Sue Davies.

- Czytałam w łóżku, gdy nagle usłyszałam dziwne dźwięki wydobywające się z jego gardła i poczułam, jak jego ciało sztywnieje - opowiada ukochana gwiazdora.

Natychmiast zadzwoniła na pogotowie. - Operator przez telefon mówił jej, co ma robić. Sue w ciągu kilku minut wykonała pierwszą pomoc i pozwoliła mi dożyć do przyjazdu karetki. Zawdzięczam jej życie - tłumaczy wokalista.

Jak przyznaje artysta, to dzięki niej dziś wciąż może występować i bawić publiczność, jak niedawno podczas koncertu w Polsce w Arenie Toruń.

Ale wyciągnął z tego doświadczenia znacznie więcej. Dziś jeździ po Wielkiej Brytanii i promuje pokazy oraz naukę ratownictwa przedmedycznego.

 - Sam telefon Sue na pogotowie mógłby nie wystarczyć. W takiej sytuacji liczy się każda minuta. Mnie się udało i moim obowiązkiem jest wykorzystać swoją popularność do promocji nauki pierwszej pomocy - tłumaczy.

A co więcej, część swoich dochodów przeznaczył na zakup defibrylatorów, które znajdą się w miejscach publicznych w różnych miejscowościach jego ojczystego kraju.

Reklama

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:

Na żywo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy