Mama piosenkarza Andrzeja Piasecznego, Alicja (80), właśnie skończyła opracowywać rodzinną księgę. Jest w niej drzewo genealogiczne jej i zmarłego męża. Odnalazła zdjęcia przodków, zebrała ich historie.
Trójka jej dzieci uważa ją za najlepszą mamę na świecie.
"Jesteśmy ze sobą bardzo zżyci" – podkreśla Andrzej.
Ma starszego brata Krzysztofa (51 l.) i młodszą siostrę Barbarę. Wychowali się w bloku, w Pionkach. Mama uczyła biologii w liceum i technikum, tata pracował w zakładach chemicznych.
"Jedno z najprzyjemniejszych wspomnień? Mam może pięć lat. Jest niedziela, ojciec nie idzie do pracy. Wyskakujemy z bratem z łóżek i biegniemy do sypialni rodziców. Baraszkujemy, przytulam się do taty, czuję zapach jego skóry" – opisuje ze wzruszeniem piosenkarz.
Kiedy był mały, rodzice przed snem czytali dzieciom bajki. Pozwalali wymyślać Andrzejkowi własne zakończenia. Chłopiec był czupurny, uparty, przebojowy.
Nie podporządkowywał się starszemu bratu. W razie problemu biegł się wyżalić mamie. Zawsze znajdował w niej wsparcie.
Gdy dorastał, z ojcem miał gorsze relacje. Tata był bardziej wymagający. Sprawiał wrażenie, jakby nie akceptował niektórych wyborów syna. Zbliżyli się na nowo, gdy zachorował na raka.
"Przed śmiercią zdążył mi powiedzieć, że jest ze mnie dumny" – wyznaje Piaseczny.

Gdy tato odszedł, nosił przez pewien czas jego obrączkę na palcu. Chciał w ten sposób podkreślić więź, jaka ich łączyła.
Zaopiekował się mamą i siostrą, wówczas nastolatką. By choć przez chwilę zapomniały o nieszczęściu, wysyłał je na wycieczki po Polsce i Europie. We trójkę wybrali się nawet na Florydę.
"Na zawsze zapamiętam tę scenę: ja trzymam mamę za lewą rękę, siostra za prawą i zanurzamy się w fale. Z każdym krokiem mama śmieje się w głos jak dziecko" – wspomina.
Do dziś bardzo dba, by nie czuła się samotna. Codziennie rozmawiają przez telefon, spędzają razem lato w jego siedlisku w Górach Świętokrzyskich.
"Piasek" jest bardzo rodzinny. Uwielbia, gdy jego dom tętni życiem. Siostra przyjeżdża z Anglii, z Pionek brat z rodziną. By było im wygodnie, jakiś czas temu zdecydował się na rozbudowę.
"Wyrósł na normalnego człowieka. Nie jest wyniosły, zawsze mówi „dzień dobry”, rozmawia ze wszystkimi na ulicy. Myślę, że przekazaliśmy dzieciom dobre wartości" – podkreśla mama piosenkarza.
Zaszczepiła mu też wiarę w Boga. Cieszy się, że syn potrafi mu dziękować za otrzymane dobro.
Zobacz również:



***
Edyta Urbaniak








