Reklama
Reklama

Rutowicz zaatakowana przez dresiarzy!

Zapowiada, że od teraz nie będzie się nigdzie ruszać bez prywatnego ochroniarza.

Zaskakujące, że Joli Rutowicz (24 l.) na każdym kroku przytrafiają się dziwne przygody - takie, które są idealnym materiałem na artykuł w brukowcu. Tym razem Jolka sprzedaje "Faktowi" mrożącą krew w żyłach historię o ataku na nią.

"Noc z czwartku na piątek, osiedle w małej miejscowości pod Warszawą. Jolanta swoim czarnym bmw podjeżdża pod budynek. Kiedy parkuje samochód, nagle oślepiają ją reflektory samochodu, który stoi tuż obok.

Siedzący w środku mężczyzna rusza z kopyta i próbuje zajechać jej drogę. Na fotelach siedzi też trzech innych zakapturzonych typów. To nie wszystko. Przez okno widzi kilku wyrostków biegnących w jej stronę" - relacjonuje brukowiec.

Reklama

Rutowicz czym prędzej gna na policję, która, o ile wierzyć słowom gwiazdki, bagatelizuje zgłoszenie o napaści. Jolka podjeżdża więc znowu pod dom, a tam... czekają "koledzy". "Roztrzęsiona" wraca więc na komisariat, gdzie czeka do 4 rano, aż któryś z policjantów odwiezie ją do domu.

"Muszę wynająć sobie stałego ochroniarza. Nie mogę każdego dnia drżeć o swoje życie" - kończy Jola.

Fakt
Dowiedz się więcej na temat: Jola Rutowicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy