Nawet dziś ludzie zaczepiają go na ulicy i pytają, jak się czuje Maliniak. Tak bardzo do Romana Kłosowskiego przylgnęła rola Maliniaka z "Czterdziestolatka". A mężczyzna, choć miło wspomina lata 70., nie lubi wracać do przeszłości. Mówi tylko z pewnym trudem: skończyłem w lutym 87 lat, jestem po kilku operacjach. Każdy dzień to dla mnie walka. Ale nie daję się! Życie jest piękne i chciałbym jeszcze się nim cieszyć.
Ma rodzinę: syna, wnuki, prawnuczka. I chce dla nich pożyć...
Niedawno w telewizyjnej Jedynce, w programie "Świat się kręci", świętowano 41. rocznicę powstania "Czterdziestolatka". W studiu pojawił się reżyser Jerzy Gruza (84 l.) i słodka serialowa "pani Zosia", Zofia Czerwińska (83 l.). Były wspomnienia, moc wzruszeń.
Kłosowski, niestety, nie otrzymał zaproszenia. Podobno w telewizji stwierdzili, że podróż do studia i rozmowa na żywo przed kamerami to zbyt ciężka próba dla jego zdrowia.
- Nie mam o to żalu. Nie jestem taki kozak jak dawniej. Oczy mam chore, przechodziłem raka jelit. Żyję w swoim, dość wolnym tempie. Wspominam dobre lata. Bardzo przeżyłem odejście mojej żony Krysi, w czerwcu będą trzy lata. Ale strasznie mi jej brakuje. Była moim aniołem - zapewnia.
Najgorsza jest bezradność. Aktor z takim dorobkiem, niezwykle w środowisku szanowany, chciałby poczuć się potrzebny. Kiedy wychodzi na codzienny półgodzinny spacer, wciąż pytają, czy jeszcze mu się chce, czy może zagrać choć małą rólkę? 87 lat to nie przeszkoda. Nawet u nas są aktorzy, którzy w tym wieku wciąż zachwycają publiczność.
- Ja się też nie poddaję. Teraz próbujęn agrać coś dla radia - mówi.
Czy o czymś marzy szczególnie?
- Pewnie! Chciałbym jeszcze coś zagrać. Żebym wiedział, że warto rano wstać z łóżka. I wcale nie chodzi mi o pieniądze. Tylko o to, by nie dać się starości... - mówi.
Zobacz również:
***Zobacz więcej materiałów w życia celebrytów
