Robert Motyka wyszedł na scenę w dniu pogrzebu ojca. "To jest najtrudniejsze"
W ostatnim, bardzo osobistym wywiadzie dla podcastu "Stan skupienia", Robert Motyka opowiada o żałobie po ojcu. Komik wyznał, że w dniu pogrzebu taty zagrał dwa spektakle, jednak nie to było dla niego najtrudniejsze. Celebryta każdego dnia musi zmagać się z tęsknotą.
Robert Motyka popularność zdobył jako członek kabaretu Paranienormalni, gdzie wraz z Igorem Kwiatkowskim bawił tysiące widzów. Później, komik wspólnie ze swoim ojcem Tadeuszem wystąpił w formacie "Rzeczy, których nie nauczył mnie ojciec" na antenie TTV.
To właśnie dzięki temu programowi widzowie mieli szansę poznać pana Tadeusza Motykę, który raz był surowym i wymagającym ojcem, by po chwili rozczulić wszystkich swoją opiekuńczością. Niestety, ojciec Roberta Motyki zmarł 31 października 2024 roku.
Niedawno Robert Motyka był gościem podcastu "Stanu skupienia", gdzie jednym z tematów rozmowy była właśnie żałoba. Kabareciarz wyznał, że 11 listopada 2024 roku, w dniu pogrzebu taty zagrał dwa spektakle.
"W związku z tym, że jestem komikiem i wychodzę na scenę, myślę, że to jest ogromne koło ratunkowe. To mi bardzo pomaga. Jak wróciłem z maratonu z Nowego Jorku (...) wsiadłem w samochód i pojechałem do Sieniawy z Warszawy. Pogrzeb był o godz. 14.00, o godz. 16.00 — była stypa. (...) [Później] pojechałem do Wrocławia, bo mieliśmy dwa spektakle. Byli moi koledzy z kabaretu i wszyscy mówili: »Wiesz no, nie musimy dzisiaj grać. Zrozumieją to. (...) Powiemy, że jakaś sytuacja [zaistniała]«. Mówię, że nie" - opowiedział.
Celebryta opowiedział także o tym, jak przeżywa żałobę. Nigdy nie chciał epatować swoim smutkiem.
"Kiedy wychodzę z postaci, (...) mogę sobie zejść ze sceny i gdzieś się schować. Też nie chciałem epatować: »Proszę państwa, będę teraz płakać, mam żałobę, umarł mi tata«. Nie robiłem takich rzeczy. (...) Też potrzebowałem takiej ucieczki" - wyjawił.
Robert Motyka zmagał się także z krytyką, gdy publikował w mediach społecznościowych zdjęcia z podróży, na których się uśmiechał.
"Też jestem człowiekiem, więc jak schodzę z tej sceny i nie ma taty, a chcę do niego zadzwonić każdego dnia. To jest dla mnie najtrudniejsze, że większość telefonów wykonywałem do taty z auta. (...) To łapię się teraz na tym, że wsiadam do auta i mówię: 'Aha, nie mogę zadzwonić' - podsumował artysta kabaretowy.
Zobacz też:
Robert Motyka przerwał milczenie po śmierci ojca. "Proszę nie wysyłać mi..."
Ewa Dałkowska zwlekała ze ślubem aż 40 lat. Powód do dziś zaskakuje