Reklama
Reklama

Robert Mazurek ostro starł się z Iloną Łepkowską na antenie. Było gorąco!

Robert Mazurek i Ilona Łepkowska odbyli na antenie RMF FM pełną emocji dyskusję. Spór toczył się o projekt ustawy, która dawałaby artystom pewne przywileje i dodatkowe pieniądze. Scenarzystka jest gorącą zwolenniczką takiego rozwiązania, a dziennikarza nie bardzo przekonywał jej punkt widzenia...

Robert Mazurek zaprosił do swojej audycji w RMF FM Ilonę Łepkowską. Tematem ich rozmowy był projekt ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego, którego scenarzystka jest gorącą entuzjastką. O co chodzi?

Artyści wespół z Ministerstwem Kultury przygotowali projekt ustawy, w myśl której artysta będzie cieszył się różnymi przywilejami. Jak zrelacjonował Mazurek, twórca będzie mógł liczyć na pomoc finansową, stypendia itp. W planach jest też Karta Artysty Zawodowego. To wszystko sfinansuje państwo, czyli w praktyce obywatele. 

Reklama

Po wejściu ustawy w życie do telewizorów, dekoderów czy tabletów doliczana będzie dodatkowa opłata, która zasili konta artystów.

W obliczu tego, że ludzie pożyczają sobie ebooki, dzielą się kontem na Netflixie, kserują książki, taka opłata - w opinii Łepkowskiej - jest całkiem uzasadniona. Scenarzystka przekonywała, że tego rodzaju pomoc jest potrzebna, a pieniądze powędrują do twórców, którzy wcale nie zarabiają kokosów.

Z kolei Mazurek zauważał, że skoro dzieła jakiegoś artysty nie znajdują popytu, to może powinien on zastanowić się, czy są one w ogóle społeczeństwu potrzebne. "Dlaczego ja mam się składać na składkę ZUS dla artysty, którego twórczości nikt nie potrzebuje?" - dopytywał. Sugerował również, że skoro artysta nie może znaleźć pracy, nie zarabia, to może zwrócić się o pomoc do opieki społecznej albo poszukać innego zatrudnienia, choćby na kasie w supermarkecie. 

Zdaniem Łepkowskiej to doprowadziłoby do tego, że zabrakłoby wartościowych dzieł. 

Ponadto scenarzystka uważa, że artyści wykonują "pracę szczególną".

Mazurek przypominał, że jako dziennikarzowi nieobce jest mu tworzenie, pisanie. Godząc się na swoją pracę wiedział, że nie ma etatu, lecz to był jego wybór. 

Dodawał, że w razie potrzeby poszedłby nawet do pracy w sklepie i nie miałby z tym żadnego problemu. A w stosunku do Łepkowskiej skierował poważny zarzut.

Scenarzystka przekonywała, że to nieprawda. Tłumaczyła, że praca artysty jest bardzo ciężka, choć nie trzeba się spocić i ubrudzić rąk, a część argumentów rozmówcy nazywała demagogią. Mazurek wyjaśnił jej swój punkt widzenia.

 Sama zainteresowana nie zgodziła się z takim przedstawieniem sprawy, a ostatecznie wyniknęło tyle, że obie strony pozostały przy swoich stanowiskach... Nikt nikogo nie przekonał. A wy po której stronie się opowiadacie?

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Ilona Łepkowska | Robert Mazurek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy