Reklama
Reklama

Robert Gonera już zdrowy psychicznie?

38-letni aktor zniknął z mediów w marcu tego roku, po tym, jak przeżył załamanie nerwowe. Postanowił na dłużej wycofać się z życia publicznego. Teraz wraca, a o swoich przejściach postanowił opowiedzieć na łamach "Faktu".

Po ponad 80 dniach spędzonych na planie produkcji "Determinator", Robert Gonera pewnego razu zadzwonił na policję i... przedstawił się jako główny bohater filmu. Prosił o pomoc mówiąc, że zgubił się w lesie.

Został odwieziony do szpitala psychiatrycznego w Lublinie. Spędził tam zaledwie kilka dni, ale od tego czasu unikał kontaktu ze światem. Potrzebował odpoczynku, bo objawy choroby psychicznej to już nie przelewki.

Przerwa w karierze pomogła. Od niedawna Gonera gra w serialu "Warto kochać", a teraz zdecydował się porozmawiać o swoich problemach z "Faktem".

Reklama

"Staram się spędzać jak najwięcej czasu z rodziną" - mówi. "Dzięki temu mogę więcej czasu poświęcić żonie i synkowi. W każdej wolnej chwili wyjeżdżamy poza Wrocław, by cieszyć się świeżym powietrzem i urokiem okolic góry Ślęży. (...) A bankietów raczej unikam."

Panie Robercie, życzymy zdrowia, ale czy decyzja o powrocie do mediów na łamach największego brukowca to dobry objaw?

Zaprenumeruj Biuletyn Pomponika na tej stronie!

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy