Rafał Brzozowski: dzieciństwo
Wróćmy do początków... Brzozowski jako dziecko uczył się grać na pianinie i gitarze. W późniejszych etapach edukacji odszedł od kierunku muzycznego i ukończył Akademię Wychowania Fizycznego. Zdobył nawet uprawnienia nauczyciela WF-u.
Jak się okazuje, odnosił sukcesy sportowe. Wywalczył brązowy medal w zapasach na Akademickich Mistrzostwach Polski w 2006 roku. Pytany o swoją przeszłość, często podkreśla, że sport nauczył go dyscypliny i konsekwencji.
"Sport uprawiam cały czas, ale teraz tylko rekreacyjnie. Gdy jest lato, staram się w wolnej chwili spędzać czas nad wodą - rower, bieganie, narty wodne. Do tego trochę ćwiczeń crossfitowych, ogólnorozwojowych, drążek, poręcze, proste rzeczy, które każdy wszędzie może wykonać - w parku, na placu zabaw. Trzeba się ruszać, całe życie być w formie. Wszystko można pogodzić, nie trzeba przecież wchodzić w sport aż tak intensywnie, wystarczy trenować umiarkowanie, ale regularnie" - mówił w wywiadzie dla Newseria.
Rafał Brzozowski: kariera muzyczna
Ostatecznie Brzozowski zdecydował się na karierę muzyczną i to ona okazała się przepustką do sławy. Pierwsze kroki stawiał w programie "Szansa na sukces". Niestety nie stanął na podium, dostał jedynie wyróżnienie, które, jak się później okazało, było impulsem do dalszego rozwoju.
Przewijał się przez różne zespoły, aż ponownie postanowił spróbować swoich sił w konkursie. Zgłosił się do "The Voice of Poland". I znowu, jak na złość, tuż przed finałem odpadł. To go jednak nie złamało, można wręcz powiedzieć, że Brzozowski postępował wbrew temu, co sugerował mu los.
Po programie wydał dwa nowe single "Nie mam nic" (sprawdź!) oraz "Na dobre masz zawsze mnie" (posłuchaj!). Okazały się strzałem w dziesiątkę, jeden z nich wykorzystano w serialu TVP 2 "Na dobre i na złe". I przyszedł rok 2012, gdy Brzozowski nagrał piosenkę "Tak blisko" (posłuchaj!), która była singlem z jego pierwszej płyty. Utwór tak bardzo przypadł ludziom do gustu, że grały go wszystkie stacje radiowe. Otrzymał nawet nagrodę Eska Music Awards w kategorii "Hit lata".
Wydawało się, że teraz na dobre jego piosenki nie znikną z list przebojów. Dwa lata później nagrał album studyjny "Mój czas", a później kolejne płyty, które jednak nie odniosły spektakularnego sukcesu. Najwidoczniej Brzozowski lubi startować w konkursach, bowiem w 2017 roku postanowił spróbować swoich sił w Eurowizji. Niestety nie udało się i decyzją widzów na konkurs pojechała Kasia Moś.

Rafał Brzozowski: kariera w telewizji
Jako człowiek wielu pasji i talentów, podjął się kolejnego wyzwania. Tym razem postawił na telewizję i rolę prezentera. Prowadził "Koło Fortuny", różne widowiska muzyczne, a nawet Sylwestra. Był bardzo lubiany przez widownię, nigdy nie towarzyszyły mu żadne skandale, zawsze uśmiechnięty i schludnie ubrany. Czy coś mogło pójść znowu nie tak?
"Chcę mieć poczucie, że zrobiłem wszystko, by wypaść jak najlepiej. Trenuję jak do zawodów sportowych - w końcu Eurowizja to pewnego rodzaju Mistrzostwa Europy" - mówił w rozmowie z Onet Kultura.
Niestety... Rafał w tym roku pojechał reprezentować Polskę na Konkursie Eurowizji. Jego piosenka "The Ride" (sprawdź!) nie zdobyła uznania wśród rodaków, ale taką decyzję podjęła TVP. Jak się okazało, widownia europejska była podobnego zdania.
"Musiałem się tłumaczyć z tej sytuacji, kiedy tak naprawdę nie byłem niczemu winny. Telewizja Polska nie chciała wybierać kolejnej wolnej piosenki. To były rozmowy z naprawdę wielkimi nazwiskami muzyki. Kiedy ogłoszono, że to ja w tym roku pojadę do Rotterdamu, to poczułem się mocno skopany... Pewnie w innych okolicznościach byłoby to inaczej odebrane. Bardzo ciężko jest wszystkim dogodzić, a wybór polskiego reprezentanta zawsze spotyka się z falą krytyki."
Mimo usilnych prób zremiksowania utworu oraz dopracowania układu tanecznego, Polska zajęła jedno z ostatnich miejsc. Nie jest to pierwszy raz, gdy ponieśliśmy klęskę w tym konkursie, ale atmosfera wokół niego oraz komentarze ludzi z branży muzycznej, spowodowały, że o występie Brzozowskiego mówiło się bardzo negatywnie.
Miejmy jednak nadzieję, że wszystko przycichnie, a wokalista zaskoczy nas krążkiem na miarę swojej pierwszej płyty. I ponownie jego utwory będą wybrzmiewały z naszych głośników.

***








