Radosława Liszewskiego i zespołu "Weekend" nie trzeba przestawiać nikomu, kto 13 lat temu bawił się na dyskotekach i imprezach plenerowych. W 2012 roku prawdziwym hitem stał się utwór "Ona tańczy dla mnie", a wokalista po wielu próbach zaistnienia w mediach, w końcu zyskał popularność, którą nadal utrzymuje.
O życiu prywatnym Radosława Liszewskiego nie wiadomo zbyt wiele. Żona żyje w jego cieniu
Radosław Liszewski, choć od lat cieszy się niesłabnącą popularnością, to rzadko wspomina w mediach o swoim życiu prywatnym. Powszechnie wiadomo jednak, że w wieku 21 lat wziął ślub z Dorotą, z którą doczekał się narodzin dwóch synów - Norberta i Jakuba.
W czasie, gdy na świecie pojawili się potomkowie, Radosław Liszewski nie był jeszcze znanym muzykiem. Aby zapewnić synom godne życie, musiał łapać się każdej pracy.
"Musiałem stanąć na wysokości zadania i utrzymać rodzinę. Ciężko pracowałem: byłem kasjerem w sklepie spożywczym, kierowcą. Ale muzyka towarzyszyła mi w zasadzie od zawsze. W weekendy razem z kolegami graliśmy na różnych uroczystościach - weselach, komuniach, festynach - żeby zarobić parę groszy" - wyznał kiedyś w rozmowie z "Galą".
Gdy Radosław Liszewski w końcu dopiął swego i stał się popularny, nie zmienił swoich wartości. Wciąż najważniejsza była dla niego rodzina.
"Każdy ma swój system wartości i odpowiada za to, co robi przed sobą. Dostaję od Doroty wszystko, co najlepsze. Nie muszę szukać pocieszenia w ramionach innych kobiet. Ona jest dla mnie najważniejsza" - zapewniał w "Fakcie".
Radosław Liszewski grał nawet po kilka koncernów dziennie. Wie, co jest najważniejsze w tej branży
Zespół Radosława Liszewskiego nadal cieszy się bardzo dużą sympatią wśród fanów. Grupa gra mniejsze i większe koncerty plenerowe oraz klubowe. Choć w ich dyskografii próżno szukać nowego hitu pokroju "Ona tańczy dla mnie", to Radek i jego koledzy nie mogą narzekać na nudę.
W czasach największej popularności zespół "Weekend" grał nawet kilka koncertów dziennie.
"Zagraliśmy w tygodniu jedenaście koncertów, pamiętam, że jednego dnia cztery, ale to jest do zrobienia, bo jeżeli grasz dwie imprezy plenerowe i dwie dyskoteki, to nie jest taki straszny wyczyn, ale trzeba to logistycznie poukładać, żeby trzeba było jechać nie dalej niż godzinę jeden od drugiego" - wyjawił Liszewski w rozmowie z "ShowNewsem".
Trzeba przyznać, że jest to imponujący wynik.









