Zdjęcia, na których nowo wybrany prezes TVP pozuje z Anną Popek, Danutą Holecką i Przemysławem Babiarzem wywołały w mediach ogromne zamieszanie.
Internauci nie szczędzili "aniołkom Kurskiego" słów krytyki. Doszło nawet do tego, że Anna Popek oznajmiła, że będzie usuwać negatywne komentarze na swój temat na jej Facebooku.
Sami zainteresowani nie chcą specjalnie komentować tego zdarzenia.
"Strategia informacyjna naszej firmy dopiero się tworzy" - oznajmiła lakonicznie Popek w rozmowie z "Newsweekiem".
"Nic nie będę mówił. Nic" - rzuca wyraźnie zdenerwowany Babiarz.
Także Danuta Holecka nabrała wody w usta i skupia się aktualnie na prowadzeniu "Wiadomości", do których wróciła po zmianie zarządu.
"Było już tyle obrzydliwych wypowiedzi na ten temat, że nie ma już siły ich prostować. Któryś portal napisał nawet, że z prezesem Kurskim łączą ją bliskie więzi, dzieci podsyłają takie linki i potem musi się tłumaczyć, że nie była niczyją kochanką" - czytamy w tygodniku.
Dziennikarze "Newsweeka" postanowili jednak dowiedzieć się, jak wyglądały przygotowania do tej słynnej konferencji i dlaczego to akurat ci dziennikarze robili za tło dla Kurskiego.
Według ustaleń tygodnika nie wszyscy znaleźli się tam ponoć z własnej woli!
"Z jednej strony Kurskiego stanęła Holecka, z drugiej Popek. -Jeszcze jakiś mężczyzna jest nam potrzebny! - zasugerował Kurski i przywołał Babiarza, który stał akurat za ruchomymi schodami.
Może rozmawiał przez telefon, a może chciał się schować. Wywołany, przyszedł z przyklejonym uśmiechem na twarzy i pokornie ustawił się do zdjęcia - wspomina reporter.
-Babiarz musiał niedawno zejść z anteny, na policzku miał jeszcze plaster od mikrofonu.
Odniosłem wrażenie, że został wpakowany w dwuznaczną sytuację. Niewykluczone, że to była zwykła łapanka" - sugeruje anonimowo jeden z dziennikarzy TVP.
Zobacz również:
