Polski aktor był posądzany o romans z Meryl Streep. „Coś tam się odbyło”
Eugeniusz Priwieziencew, któremu „nieśmiertelność” zapewniła rola organisty Antoniego Pereszczaki w „Złotopolskich” oraz występ u boku Meryl Streep w słynnym „Wyborze Zofii”, przez prawie 35 lat był zakochany w swojej żonie Elżbiecie. Para doczekała się czwórki dzieci, z których dwoje poszło w ślady taty – Katarzyna jest cenioną reżyserką, Igor także reżyseruje, ale też pisze scenariusze i gra w swoich filmach.
O Eugeniuszu Priwieziencewie mówiono, że to "człowiek-orkiestra" i "obywatel świata". Przez wiele lat dzielił swój czas między Warszawę, gdzie pracował, a Paryż, gdzie - jak mówił - znalazł dla siebie, żony i dzieci "własny kawałek podłogi". Był nie tylko aktorem i reżyserem, ale też dramaturgiem i scenarzystą.
"Artystą bywam od czasu do czasu, wariatem częściej. Przede wszystkim jestem mężem i ojcem" - wyznał w wywiadzie dla "Angory".
Żeńka, bo tak nazywali go przyjaciele, kobietę swojego życia - Elżbietę Lenarczyk - spotkał na początku lat 70. w łódzkim klubie studenckim "Pod Siódemkami". Był na ostatnim roku studiów na wydziale aktorskim szkoły filmowej, gdy zakochał się po uszy w córce dyplomaty, który po skończonej misji w Szwecji osiedlił się razem z rodziną w Łodzi.
"Poderwałem ją, bo mnie zafascynowała od pierwszego wejrzenia. Poprosiłem ją do tańca, potem codziennie pisałem do niej listy. Nigdy jej nie zostawię" - opowiadał 25 lat po ślubie z Elą autorce książki "Dlaczego się kochają czyli życie na różowo".
W 1981 roku Eugeniusz wyjechał do Paryża. Zanim ściągnął do siebie żonę i córkę Aleksandrę, koczował w malutkim mieszkaniu razem z koleżankami z Polski, które - jak on - zdecydowały się na emigrację.
"Mieszkały ze mną Joasia Pacuła i Małgosia Zajączkowska. Ja je utrzymywałem. Ale żyliśmy w potwornej nędzy" - wspominał w ostatnim wywiadzie, który na łamach "Tele Tygodnia" ukazał się już po jego nagłej śmierci w lipcu 2005 roku.
Szczęście uśmiechnęło się do Żeńki dopiero po kilkunastu "chudych" miesiącach. Dostał rolę w kręconym w Zagrzebiu "Wyborze Zofii". Grająca w filmie Alana J. Pakuli główną rolę i nagrodzona za nią Oscarem Meryl Streep była pod wielkim urokiem aktora z Polski.
"Powiedziała mi kiedyś: 'Żenia, chcę się z tobą upić i zabawić'. I potem coś się tam odbyło, ale to nie powinno nikogo obchodzić. Po prostu bardzo fajnie bawiliśmy się dwa tygodnie w byłej Jugosławii" - wyznał dziennikarzowi "Tele Tygodnia".
Elżbieta w końcu dołączyła do męża i stworzyła mu w Paryżu dom, o jakim marzył. We Francji przyszły na świat ich kolejne dzieci: Kasia, Joasia i Igor.
Eugeniusz Priwieziencew w każdym wywiadzie wychwalał żonę, nazywając ją wspaniałą matką i rewelacyjną panią domu. Tak naprawdę jednak domem zajmował się on. Ponoć pół Paryża marzyło, by spróbować jego cepelinów i pierogów.
"Żenia prowadzi Księgę Domu, każdy, kto tu zaznał serca i opieki, wkleja swoją fotkę i wpisuje kilka słów. Przed znajomymi Francuzami nieodmiennie gra swoją życiową rolę - kuchmistrza. Wniosek jest jeden: to ideał" - pisała o nim w swej książce Krystyna Gucewicz.
Aktor i reżyser przyznawał, że zdarzały mu się skoki w bok, ale... "Ela nigdy nie złapała mnie na gorącym uczynku" - żartował w cytowanym już wywiadzie.
"Ja jej nigdy nie zostawię, chyba że ona mnie" - dodał.
W ostatniej dekadzie życia Eugeniusz Priwieziencew bardzo często bywał w Polsce. Uwielbiał grać organistę Antoniego w "Złotopolskich", cieszył się na każdą wizytę na planie.
W 2002 roku aktor zaczął podupadać na zdrowiu. Przez prawie trzy lata walczył ze skutkami ukąszenia przez kleszcza. Nikomu jednak nie powiedział, że jest chory.
Pewnego dnia, latem 2005 roku - tuż po powrocie z gdańskiego Festiwalu Dobrego Humoru, gdzie zadziwił wszystkich rewelacyjną formą - Eugeniusz Priwieziencew nagle poczuł się bardzo źle. Trafił do szpitala, którego już nigdy nie opuścił.
Odszedł 8 lipca 2005 roku.
Dziś karierę robią jego dzieci. Katia Priwieziencew odnosi sukcesy jako reżyserka - film "Samiec Alfa", który nakręciła razem z młodszym bratem Igorem, został obsypany nagrodami na międzynarodowych festiwalach. Oboje zrealizowali też krótkometrażową fabułę "Leader", która odniosła wielki sukces na festiwalu w Toronto.
Źródła:
1. Wywiady z E. Priwieziencewem: "Tele Tydzień" (lipiec 2005), "Angora" (marzec 2005).
2. Książka K. Gucewicz "Dlaczego się kochają, czyli życie na różowo", wyd. 1995
3. Biogramy K. Priwieziencew i I. Priwieziencewa w serwisie FilmPolski.pl