Reklama
Reklama

Piotr Jacoń ujawnił treść wiadomości od Daukszewicza. Mocne oskarżenie

Piotr Jacoń (47 l.) wyznał, że po skandalu w „Szkle kontaktowym” rozmawiał z Krzysztofem Daukszewiczem (75 l.) i był przekonany, że doszli do porozumienia. Miesiąc później otrzymał wiadomość, z której wynika, że jednak nie…

Piotr Jacoń zdecydował się ujawnić, z czym mierzy się po smutnej sytuacji, do której doszło w „Szkle kontaktowym” 15 maja 2023 roku. Nie tylko spadła na niego fala hejtu i oskarżenia, jakoby celowo doprowadził do zwolnienia Krzysztofa Daukszewicza,  lecz także sam satyryk zmienił swoją opinię na temat zdarzenia. Z wiadomości, którą przytoczył Jacoń, wynika, że Daukszewicz postanowił przejść do ofensywy. 

Reklama

Piotr Jacoń i Krzysztof Daukszewicz: o czym rozmawiali po programie?

Jak ujawnia Jacoń, po emisji „Szkła kontaktowego”, w której z ust Krzysztofa Daukszewicza padła tranfobiczna uwaga, mieli okazję przez chwilę porozmawiać. Jak ujawnił dziennikarz na Instagramie, był przekonany, że osiągnęli porozumienie i rozeszli się bez żalu:

"Zapytałem, jak się ma. "Ja, panie Piotrze, jestem stary Litwin" - odpowiedział. - "Daję radę". Wróciliśmy do tego, co się wydarzyło. Kto, co powiedział i jak to zrozumiał. "No dobrze, Panie Piotrze, ale jakie konkluzje?"- zapytał w końcu. Ja na to, że chyba najważniejsza jest ta, iż umiemy ze sobą rozmawiać. Zgodził się. Skończyliśmy żartem, że teraz, gdy się gdzieś spotkamy w towarzystwie, będziemy ostentacyjnie wpadać sobie w ramiona. By pokazać, jak to się robi, gdy ludzie się dogadują. O tej rozmowie napisałem w poście. Wtedy, cztery tygodnie temu. Dla przykładu”. 

Jak się okazuje, przez miniony miesiąc wiele się zmieniło, w tym sposób, w jaki Daukszewicz odbiera całą sytuację. W pierwszej chwili, po programie, ale jeszcze przy włączonych kamerach, skarcił sam siebie:

„Chyba ja p**********m głupotę”

Piotr Jacoń ujawnia wiadomość od Daukszewicza

Jak wynika z wiadomości, której treść upublicznił Jacoń, satyryk przemyślał sprawę. Dziennikarz daje do zrozumienia, że po emisji programu i rozmowie z Daukszewiczem, wyjechał na urlop w przekonaniu o zakończeniu sprawy. Po powrocie odkrył swoją pomyłkę. Jak wyznał na Instagramie:

„Wróciłem z urlopu. Trwał miesiąc - planowaliśmy go od dawna. Okazało się, że w tym czasie zniszczyłem rodzinę pana Krzysztofa (…) Do sprawy nigdzie publicznie nie wracałem. Ale sprawa wróciła kilka dni temu wraz z tym esemesem: „Panie Redaktorze, może już pan wracać do pracy. Niech się pan nie boi, mnie w TVN 24 już nie ma. Jednego ksenofoba na pana drodze mniej. Zostali jeszcze Kaczyński i Czarnek. Z nimi będzie ciężej, ale życzę sukcesu. Ps. Co sprawia przyjemność kiedy z ofiary człowiek zamienia się w kata? Ciekawi mnie to. Życzę sukcesów i na tym polu. Z szacunkiem. Krzysztof Daukszewicz'"”. 

Początki skandalu sięgają 15 maja 2023 roku. Tamtego dnia w „Szkle kontaktowym” prowadzący Tomasz Sianecki i Krzysztof Dauszewicz prześmiewczo komentowali wypowiedzi niektórych polityków, który bolesny w każdym wymiarze proces ustalenia płci są skłonni uważać za chwilową modę lub fanaberię. 

Daukszewicz tak się wczuł w tę narrację, że kiedy na wizji pojawił się prowadzący kolejnego w ramówce programu „Dzień za dniem”, zadał niefortunne pytanie „ jakiej płci on dzisiaj jest?” Traf chciał, że prowadzącym był tego dnia Piotr Jacoń, ojciec transpłciowej córki, który wspierał ją w trudnym, bolesnym i upokarzającym procesie ustalenia płci. 

Pokłosie tranfobicznego skandalu w "Szkle kontaktowym"

Daukszewicz błyskawicznie zdał sobie sprawę z niezręczności sytuacji i jednoznacznie określił swoją uwagę jako „głupotę”. Jacoń w zamieszczonym po programie wpisie na Instagramie unikał krytyki Daukszewicza, skupiając się na przedstawieniu problemu tranfobicznych wypowiedzi w szerszym, społecznym kontekście. Jak ujawnił, udostępniając screeny wiadomości, podziękowała mu za to żona satyryka. 

Od tamtej pory sporo się wydarzyło. Daukszewicz został odsunięty od programu, a niedawno poinformował na Facebooku, że już nie wróci do TVN-u. W geście solidarności decyzję o pożegnaniu ze stacją podjęli Artur Andrus i Robert Górski. 

Rozżalony Daukszewicz ujawnił, że od miesiąca mierzy się z hejtem, który boleśnie dotyka jego rodzinę. Jak napisał na Facebooku:

"Najpierw zostałem homofobem i transfobem – choć napisałem piosenkę "Ballada o wyklętych kredkach" w obronie LGBT i "Osiemdziesiąt radiowozów". Śpiewam je na koncertach i to właśnie osoby ze społeczności LGBT, pierwsze dzwoniły do mnie z dobrym słowem, gdy zacząłem być hejtowany".

Jacoń również padł ofiarą hejtu, co potwierdził, zamieszczając na Instagramie jedną z otrzymanych wiadomości, napisaną zresztą z błędem, nie ukrywając personaliów nadawcy, o treści:

„Jak tam sz***o czujesz się po zwolnieniu Daugszewicza?”

Wpis Jaconia skomentowała żona Daukszewicza, Violetta Ozimkowski-Dauszewicz. Jak dała do zrozumienia na Facebooku, uważa go za agresora, a męża za ofiarę:

"Myślałam, że to już koniec, a tymczasem pan Jacoń znów atakuje. (…) Pisze na Instagramie, że przez miesiąc urlopu nie zauważył hejtu, który się na nas wylał. Nie zauważył , bo nie było go w kraju (…). Ograniczył komentarze na Instagramie, bo ludzie piszą mu prawdę. Niech pan jeszcze raz przeczyta ze zrozumieniem, co się stało w ciągu tego miesiąca - w oświadczeniu mojego męża. Ja płakałam z radości, że pan zrozumiał swój błąd, gdy zadzwonił do męża. A teraz płaczę ze smutku. Mógłby pan - jako wrażliwy człowiek, za którego pan się podaje - powiedzieć zwyczajnie - przykro mi". 

Zobacz też:

Krzysztof Daukszewicz nie tęskni za TVN-em? Świetnie zarabia na wędkarzach

Krzysztof Daukszewicz po szokującym żarcie „odpoczywa” od „Szkła kontaktowego”. Kolega komentuje

Zgrzyt w "Szkle kontaktowym". Gość zadał niefortunne pytanie

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Piotr Jacoń | Krzysztof Daukszewicz | Szkło kontaktowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama