
Sakramentalne "tak" powiedzieli sobie 26 lipca 2018 roku w kościele w Kościelisku. Poznali się przez wspólnych znajomych, ale nie utrzymywali kontaktu. Kiedy Paulina w internecie zobaczyła nagranie z dziewczynką śpiewającą "Pójdę boso" Zakopowera (sprawdź!), przypomniał się jej Sebastian.
- Pomyślałam, że wyślę mu ten filmik, może mu będzie miło. Więc napisałam tak spontanicznie. A on natychmiast odpisał, że trzeba będzie się kiedyś spotkać - wspomina.
Poprosiła, by się odezwał, jak będzie w stolicy. "Jestem, gdzie mam podjechać?" - odpowiedział.
Przyjechał i już został. - Ktoś nad tym czuwał - mówi z przekonaniem. Muzyk jest podobnego zdania.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Oboje mają silne charaktery i często między nimi iskrzy. - Jeszcze minutę przed zaręczynami tak się z Sebastianem pokłóciłam, że powiedziałam, że nie chcę z nim być - wspomina. Ale po chwili szepnęła "tak". Nie lukruje małżeństwa. - Zdarzają nam się takie awantury, jakich w historii naszego związku wcześniej nie było. Bo jak sobie bimbasz i cały czas żyjesz na bakier z zasadami, to jest cudownie. Ale jak idziesz za Panem Bogiem i chcesz być świadectwem dla innych ludzi, bożą rodziną, to się tam kotłuje i się Zły wkurza - cytuje jej słowa "Dobry Tydzień".
Twierdzi jednak, że ich małżeństwo zbudowane jest na skale. - Skałą jest dla mnie związek sakramentalny, który jest błogosławieństwem - wyjaśnia Krupińska. Wcześniej miała niezbyt udane relacje. Była zdradzana. - Kobiety po zdradzie często dalej dają się poniżać. Błagają, wręcz żebrzą o miłość. Niestety i ja to przerabiałam - wyznaje szczerze.
Wchodziła z jednej relacji w drugą. Uważa to za błąd. Również Sebastian nie potrafił zbudować dojrzałego związku. Dziś jest odpowiedzialnym mężem i ojcem.
- Miłość nie musi być jak z kinowego ekranu: fajerwerki, namiętność, motyle w brzuchu, adrenalina. Teraz wiem, że miłość to szacunek, prawda, bliskość, poczucie bezpieczeństwa - tłumaczy Paulina.
Wypowiedzi modelki opublikował magazyn "Dobry Tydzień".









