Kilka miesięcy temu reżyser "Polityki" wywołał niezłą burzę. Zamieścił w sieci fragment filmu, w którym ukazano młodego rzecznika MON jako kochanka swego przełożonego. Bartłomiej Misiewicz poczuł się urażony. Zażądał od Vegi, by ten usunął wybrane sceny ze swojego filmu i zapłacił odszkodowanie oraz zamieścił przeprosiny. Patryk początkowo zapewniał, że niespecjalnie się tym przejął i żadnego pozwu się nie boi, a milionowe odszkodowanie mu niestraszne.Ostatecznie okazało się, że Misiewicz wycofał pozew, a Sąd Okręgowy umorzył postępowanie i sprawa nieco ucichła. Niespodziewanie Vega postanowił przeprosić byłego rzecznika MON. "Oświadczam, że postać grana przez aktora Antoniego Królikowskiego nie jest Bartłomiejem Misiewiczem, a fabuła filmu jest jedynie wizją artystyczną. Wyrażam ubolewanie, że w toku promocji filmu nie zanegowałem rozszyfrowania tej postaci jako Bartłomieja Misiewicza. Jestem katolikiem. Żałuję, że zapędziłem się w agresji i przepraszam za użycie przykrych słów w stosunku do Pana Bartłomieja Misiewicza w wywiadzie telewizyjnym udzielonym Panu Redaktorowi Bogdanowi Rymanowskiemu" - czytamy w oświadczeniu. Myślicie, że to koniec konfliktu?


***








