Na początku 2000 roku Ewa Błaszczyk straciła męża. To były wyjątkowo trudne chwile dla aktorki. Nie spodziewała się, że 100 dni po jego śmierci wydarzy się kolejna tragedia. 11 maja jej córka zakrztusiła się tabletką.
Niewinna sytuacja, która może się przydarzyć każdemu dziecku, spowodowała u Oli obrzęk mózgu, a później śpiączkę. Dziewczynka do dzisiaj pozostaje w takim stanie, a jej mama walczy, by w końcu się obudziła.
Podejmowano różne formy jej leczenia. Przeszła zabieg wszczepienia stymulatora mózgu, po którym pewne czynności wykonuje na wyraźną prośbę. Zmianie uległ też proces rehabilitacji. Aktorka przyznaje, że każda taka drobna decyzja przyczynia się do polepszenia stanu zdrowia Oli.
"Nauczyłam się radzić sobie z rzeczywistością. Wiem, że wszystko może się zdarzyć w każdej chwili, że wszystko jest kruche (...) Ciągle walczę, jestem zaangażowana, ale dziś już mam w sobie akceptację, że wszystko może się stać. I że niekoniecznie ma się na cokolwiek wpływ. Dopiero kiedy się już przyjmie to do wiadomości, trzeba zacząć działać i robić wszystko, co tylko jest możliwe"
Błaszczyk postanowiła działać. Nie potrafiła biernie czekać, aż wydarzy się cud. W 2002 roku, razem z księdzem Wojtkiem Drozdowiczem, założyła fundację "Akogo?". Jej celem jest wspomaganie rodzin i dzieci, które są po urazach neurologicznych. Głównie chodzi o wsparcie w procesie rehabilitacji.
"Przez pierwsze dwa lata bardzo czekałam, że coś się szybko zmieni. Każdy tak ma na początku, widzimy to u wszystkich rodziców w Budziku. Ale potem powoli zaczyna się inne myślenie, które bardzo człowieka boli, ale jest potrzebne, żeby dalej mógł żyć"
2012 rok był przełomowy. Aktorka dokonała niemożliwego - wybudowała Klinikę Neurorehabilitacyjną "Budzik". Znajdują się w niej mali pacjenci po ciężkich urazach mózgu, którzy nie mogą już przebywać w szpitalu.
"Każdy tak ma na początku, widzimy to u wszystkich rodziców w Budziku. Ale potem powoli zaczyna się inne myślenie, które bardzo człowieka boli, ale jest potrzebne, żeby dalej mógł żyć"
Ewa Błaszczyk wystąpiła też w programie "Demakijaż", który prowadził Krzysztof Ibisz. Opowiadała w nim o Oli, jej leczeniu i nieustającej nadziei na lepsze. Wyznała także, jak brzmiały jej ostatnie słowa.
"Jak lekarze sprawdzali, jak jest z tym obrzękiem mózgu to Ola wtedy krzyczała 'Mama!', ale później już nigdy nic nie powiedziała..."
***








