Smutek i żal. Te uczucia przepełniają serce Olgi Bołądź, ilekroć wspomni ostatnie półtora roku swojego życia. Od jej rozstania z Sebastianem Fabijańskim minął niespełna miesiąc, a z jej myśli nie znika pytanie: "Co przesądziło o tym, że drogi jej i ukochanego się rozeszły?".
Gdy połączyła ich miłość, mieli nadzieję, że nie będą im straszne przeciwności losu. Nie wiedzieli jednak, z czym przyjdzie im się zmierzyć...
- Tato mi w sierpniu zeszłego roku zmarł i to bez żadnej zapowiedzi. Wtedy dowiedziałem się dużo na swój temat i przytłoczyło mnie to poważnie - powiedział ostatnio artysta w show Kuby Wojewódzkiego. - Gdyby nie mama, to nie wiem, co by ze mną było przez ostatni rok - stwierdził.
Ta wypowiedź była zaskakująca. Wydawało się przecież, że w tym, czasie to ukochana najmocniej go wspierała, ale on o niej nawet nie wspomniał.
- Olga starała się dać Sebastianowi tyle ciepła, ile potrzebował. Ale szybko okazało się, że sytuacja zaczęła ją przerastać - zdradza w rozmowie z "Na Żywo" znajomy pary. - Jako samotnej matce było jej ciężko godzić ze sobą wychowywanie jej synka Bruna z pracą i domowymi obowiązkami. Liczyła, że to partner będzie dla niej wsparciem - dodaje.
Niestety było inaczej.Sebastian bardzo chciał odnaleźć w sobie siłę. Ale z czasem pojawiły się u niego objawy depresji. Zaczął izolować się od otoczenia, a gdy już spotykał się z partnerką, to nie potrafił z nią spokojnie rozmawiać.
- Oldze udało się namówić ukochanego na terapię. Z nadzieją patrzyła w przyszłość, bo to miał być dla nich początek nowego etapu - mówi informator tygodnika.
Jednak nawet to nie uratowało ich relacji. Kłótnie artystów stawały się coraz częstsze, aż w końcu zgodnie doszli do wniosku, że nie mają już o co walczyć. Z bólem przyznali, że życie zgotowało im zbyt wiele trudności...


***Zobacz więcej materiałów:








