Rodzina Bachledów ma za sobą wyjątkowo trudne chwile po tym, jak zimą zeszłego roku u taty aktorki zdiagnozowano białaczkę. Alicja była wówczas częstym gościem w Krakowie, wspierała rodziców, zaangażowała się również w promowanie dawstwa szpiku.
Szczęśliwie jej tacie los sprzyjał i szybko znalazł się dawca. Jak donosi "Życie na Gorąco", pan Tadeusz pomyślnie przeszedł leczenie i wygrał walkę z chorobą.
"Od 7 miesięcy emerytowany dyrektor Departamentu Środowiska w Najwyższej Izbie Kontroli, jak widać było podczas niedzielnego spaceru (zdjęcie poniżej), jest w formie. Promieniał szczególnie przy wnuku. A i Alicja najwyraźniej odetchnęła już z ulgą" - czytamy.
Po urlopie w Polsce aktorka wróciła do Stanów, gdzie ruszają właśnie zdjęcia do nowego amerykańskiego filmu, w którym dostała rolę, co jest miłym zaskoczeniem, zważając na to, że ostatnio na ekranie widzieliśmy ją w październiku zeszłego roku w zmiażdżonej przez krytykę "Bitwie pod Wiedniem".
Ona sama na temat nowego projektu nie chce za wiele mówić:
"Pod koniec tego miesiąca będę musiała wrócić do Stanów, żeby zacząć kręcić film w Nowym Jorku. Nic więcej nie mówię, bo nie wszystko jest jeszcze sfinalizowane, ale takie są plany" - powiedziała w jednym z wywiadów.
Niewykluczone również, że niedługo znów zobaczymy ją w Polsce. "Czekamy, aż producent filmu 'Trzy upadki świętego' zbierze fundusze i wtedy Alicja będzie realizować ten projekt, bo mamy podpisaną wstępną umowę" - mówi "ŻnG" Monika Kaczmarek, jej menedżerka.
Oprócz roli w adaptacji jednego z opowiadań Kazimierza Przerwy-Tetmajera o społeczności góralskiej z końca XIX wieku w reżyserii Jacka Januszyka, aktorka nie ma jednak na razie innych planów związanych z polskim kinem.
"Staramy się ostrożnie dobierać propozycje" - tłumaczy menedżerka Alicji.
Zobacz również:










