Reklama
Reklama

O nowej miłości Tomasza Stockingera na salonach aż huczy! To znana aktorka!

Oboje mieli bardzo burzliwe życie osobiste. Dzisiaj są dla siebie wsparciem, znają się i lubią od wielu lat. Przyjaźń to czy kochanie?

Na ostatniej premierze w warszawskim Teatrze Kamienica doskonale razem się bawili. 

Po spektaklu Magdalena Wołłejko (63) i Tomasz Stockinger (63) żywo dyskutowali i śmiali się. Wielu gości zwróciło na nich uwagę.

"Widać było, że parę łączy bliska relacja, dobrze czuli się w swoim towarzystwie" – zdradza "Dobremu Tygodniowi" uczestnik wieczoru. 

To nie pierwszy raz gwiazdor „Klanu” pokazał się publicznie z Magdaleną. Oboje są po różnych przejściach i prowadzą życie singli z odzysku. 

Czy połączyło ich romantyczne uczucie? 

Reklama

"Na pewno jest między nami sympatia i serdeczna relacja. A znamy się niemal 45 lat! Wiele nas łączy. Spotykamy się, wspominamy dawne czasy i wymieniamy uwagi o tym, co jest dzisiaj" – mówi tajemniczo Stockinger .

Magda i Tomasz studiowali razem w warszawskiej szkole teatralnej. W maju świętowali 40-lecie jej ukończenia. Na rocznicowe spotkanie stawił się niemal w komplecie cały ich rok.

"Wspólnie odśpiewane piosenki ze spektaklu dyplomowego "Zielony Balonik" zrobiły wrażenie nawet na interweniującej policji" – napisała na swoim profilu na Facebooku Magdalena Wołłejko.

"Było fantastycznie, piękny, sentymentalny wieczór. Odżyły wspomnienia, wróciła nasza młodość, tamta młodzieńcza radość, wiara, nadzieja, marzenia" – opowiada Tomasz.

Podziwiał, że dziewczyny z roku dobrze się trzymają i nic nie straciły ze swojej urody.

"Obiecaliśmy sobie, że będziemy częściej organizować takie spotkania. Może urządzimy imprezę na koniec lata" – zdradza „Dobremu Tygodniowi”.

Magdę podziwia i lubi się z nią spotykać. 

"Jest pogodną, wesołą osobą, pozytywnie nastawioną do życia. Fantastycznie nam się rozmawia" – wyjaśnia. 

Docenia jej talent, nie tylko aktorski. Wołłejko, pod pseudonimem Meggie W. Wrightt, napisała sztukę „Klub hipochondryków”.

Spektakl miał premierę w 2003 roku i był grany w warszawskim Teatrze Syrena przez wiele lat. Doczekał się nawet kontynuacji.

"Podziwiam Magdę, nawet zazdroszczę jej tego talentu. Imponuje mi, że potrafiła zaistnieć jako pisarka, autorka sztuk. Jest inteligentna, sprytna, wszechstronna, ma bardzo trafne obserwacje dotyczące mężczyzn" – zachwala przyjaciółkę Stockinger.

Wie, że Magda tworzy kolejną sztukę. Może napisze coś specjalnie dla niego? 

"Nie wiem, niewykluczone, że kiedyś coś wspólnie zrobimy" – odpowiada aktor.

Ich perypetie sercowe to materiał na niejeden film. Tomasz Stockinger wcześnie założył rodzinę. Razem z żoną Jolantą się dorabiali, kilka lat mieszkali w Kanadzie. Po powrocie w 1993 roku do kraju, wybudowali wymarzony dom, dochowali się syna Roberta. 

Jednak Tomasz nie umiał dochować wierności. Tajemnicą poliszynela był jego wieloletni romans z aktorką Ewą Kuklińską. W 2008 roku, po ponad dwudziestu latach małżeństwa, aktor się rozwiódł.

Kiedy już był wolny, i wydawało się, że nic nie stoi na przeszkodzie związkowi z Ewą, zakochał się w innej kobiecie, zresztą też Ewie, znanej pani notariusz.

O niewiele młodszej partnerce wyrażał się z uznaniem, cenił jej mądrość i inteligencję. Jednak po kilku latach związek się wypalił. Przy boku aktora zaczęły się pojawiać coraz młodsze panie. 

Wiele wzlotów i upadków przeżyła też Magdalena Wołłejko. Jej pierwsze małżeństwo z aktorem Piotrem Skargą rozpadło się zaledwie po 6 miesiącach. 

Wtedy wyjechała do Szwecji. Tam zakochała się bez pamięci w młodszym o 10 lat malarzu, który poprosił ją o rękę. Do ślubu jednak nie doszło, bo u jej ukochanego lekarze zdiagnozowali raka kości. Narzeczony wkrótce zmarł. 

W 1993 roku ze spektaklem „Śluby panieńskie” pojechała do USA. W sztuce grał też Piotr Polk. Zaprzyjaźnili się, a wkrótce okazało się, że łączy ich znacznie więcej. Dla niej Polk porzucił żonę Hannę. Pobrali się w 2000 roku.

Uchodzili za bardzo szczęśliwe małżeństwo. Jednak pojawiła się rywalka, która odebrała jej ukochanego męża. Para rozwiodła się w 2011 roku. Emocjonalne zawirowania, które przeżyli, powodują, że są ostrożniejsi. Ale nie zamykają się na nowe uczucie.

"Moje serce nadal jest wolne i niezależne. Czasami chodzę na randki. Nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć" – mówił dwa lata temu pan Tomasz.

Dba o formę, pływa, regularnie gra w tenisa i ciągle podoba się kobietom. Choć pół roku temu został dziadkiem, nie czuje się staro. Z Magdaleną bardzo wiele go łączy. Na jubileuszowym spotkaniu uważnie obserwowała ich jedna z koleżanek z roku. 

"To bratnie dusze, pasują do siebie" – mówi z przekonaniem.

Dobry Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy