Reklama
Reklama

Nowicki szaleńczo ją kochał. Dopiero po jej śmierci przyznał, że zaniedbał mamę Łukasza

Jan Nowicki zmarł 7 grudnia 2022 roku. Kultowy aktor i amant polskiego kina prowadził burzliwe życie. Przypomnijmy historię jego niezwykłej miłości do Barbary Sobotty, która była matką jego syna Łukasza Nowickiego.

Barbara Lerczak (po pierwszym mężu Janiszewska, po drugim Sobotta) po raz pierwszy wygrała przedolimpijskie eliminacje w biegach na sto i dwieście metrów dokładnie siedemdziesiąt lat temu. W 1952 roku - jako szesnastoletnia zawodniczka AZS Poznań - zakwalifikowała się na igrzyska w Helsinkach, ale nie wzięła w nich udziału, bo jej trener uznał, że jest za młoda. Zanim cztery lata później poleciała na igrzyska do Melbourne, miała już na swoim koncie sześciokrotne mistrzostwo Polski w sprincie i tytuł najpiękniejszej lekkoatletki w Europie.

Największe sukcesy w sporcie Barbara osiągała w okresie tzw. złotej dekady polskiej lekkoatletyki, a więc w latach 1956-1966. W tym czasie aż dwadzieścia siedem razy poprawiała rekordy Polski, zdobyła dwa złote i dwa srebrne medale na mistrzostwach Europy, a jako członkini polskiej sztafety sięgnęła po olimpijski brąz w Rzymie. Po igrzyskach w Tokio w 1964 roku, na które pojechała po poważnej kontuzji, postanowiła zawiesić buty na kołku i - jak mówiła - zająć się życiem.

Reklama

Barbara Sobotta: Jan Nowicki "wyrwał" ją na basenie. Był wtedy po kieliszku...

Z pierwszym mężem tyczkarzem Zbigniewem Janiszewskim Barbara rozstała się, bo wybrał życie na emigracji. Z drugim - skoczkiem wzwyż Piotrem Sobottą rozwiodła się z tego samego powodu. Obaj jej mężowie chcieli mieszkać i pracować poza Polską, a ona nie wyobrażała sobie, że mogłaby być szczęśliwa z dala od ojczyzny.

"Najeździłam się po świecie, ale nie ma to jak spokojny żywot w kraju" - powiedziała w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Po zakończeniu kariery i powrocie z Francji, gdzie przez pewien czas towarzyszyła drugiemu mężowi, Barbara osiedliła się w Krakowie, zaczęła studiować historię sztuki i dość szybko została przygarnięta przez krakowską bohemę. Nazywano ją "Marilyn Monroe polskiej lekkoatletyki", nie mogła opędzić się od adoratorów...

Pewnego dnia Barbara wybrała się na basen. Traf chciał, że wódkę popijali tam akurat Jerzy Cnota i Jan Nowicki. Jan był początkującym, mało jeszcze znanym aktorem. Basia była natomiast gwiazdą. Nowicki zobaczył ją, jak wynurzała się z wody.

"Oniemiałem. Z wody wyszła kształtna, duża kobieta. Powiedziałem Jurkowi Cnocie, że to będzie matka mojego dziecka, co wkrótce potem oznajmiłem i jej" - wspominał aktor na łamach "Rzeczpospolitej".

Barbara Sobotta i Jan Nowicki: Kochali się, ale wiedzieli, że nie są sobie pisani

Jan Nowicki był wtedy związany z inną kobietą, ale zakochał się w Basi od pierwszego wejrzenia, więc natychmiast - by móc się z nią związać - zakończył poprzedni związek. Z byłą sprinterką połączył go ognisty romans. Przez kilka miesięcy nie rozstawali się ani na chwilę, zagrali nawet małżeństwo w filmie "Dziura w ziemi", ale do ślubu ani jej, ani jemu się nie śpieszyło.

Nawet gdy okazało się, że będą mieli dziecko, nie zdecydowali się zalegalizować swego związku. On - jak napisał w jednej ze swoich książek - bo nie potrafił "rozsiąść się w domowym szczęściu jak w wygodnym fotelu", a ona - co wyznała w wywiadzie - bo uznała, że dwa śluby i dwa rozwody jej wystarczą na całe życie.

Łukasz przyszedł na świat 6 lipca 1973 roku. Wkrótce potem jego rodzice się rozstali. Stwierdzili, że nie są jednak sobie pisani.

"Żyli ze sobą ze cztery, pięć lat. Pamiętam, że zawsze byliśmy z mamą sami" - wyznał Łukasz Nowicki magazynowi "Bieganie".

"Mama była osobą, która potrafi wyczarować w kuchni cuda, która zawsze mnie przytuli, zawsze będzie mnie kochać, zawsze mi wybaczy, zawsze będzie na mnie czekać i która nie będzie mnie nigdy oceniać. Czyli będzie kochać mnie bezinteresownie" - wspominał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Jan Nowicki był ostatnim mężczyzną, z którym się związała

Barbara Sobotta nigdy nie miała do Jana Nowickiego pretensji o to, że odszedł. Wzięła na siebie trudy wychowania Łukasza i nie skarżyła się, że jest jej ciężko. Łukasz był jej największym skarbem...

Aby zarobić na utrzymanie siebie i syna, Barbara podjęła pracę w Pracowni Konserwatora Zabytków i w galerii przy krakowskim Rynku. Przez dziesięć lat prowadziła też kawiarnię przy ulicy Sławkowskiej.

"Ten biznes był spełnieniem jej marzeń. Nie było z tego jednak wielkich dochodów, zwłaszcza że bywały dni bez choćby jednego klienta. Ponadto było otwarte chyba tylko do siedemnastej trzydzieści, bo tam była mała scena Teatru Starego, w związku z czym o osiemnastej przychodzili aktorzy i kawiarenkę trzeba było zamykać" - opowiadał Łukasz Nowicki "Przeglądowi Sportowemu".

Łukasz wyprowadził się z domu, gdy skończył siedemnaście lat. Mówi, że jego mamie została wtedy kawiarnia, kino, przyjaciele i... samotność.

"Jestem absolutnie przekonany, że niejeden mężczyzna pojawił się na jej horyzoncie, tyle że z jakiegoś powodu nie decydowała się na związek. Albo to nie był taki człowiek, jakiego potrzebowała, albo zwyczajnie nie miała już ochoty się z nikim wiązać" - twierdzi jedyny syn Barbary Sobotty.

Jan Nowicki był jej ostatnim partnerem. Po rozstaniu z nim z nikim się już nie związała.

Jan Nowicki dopiero po jej śmierci przyznał, że bardzo ją zaniedbał...

Lata forsowania organizmu, mordercze treningi i kontuzje sprawiły, że Barbara Sobotta miała problemy ze zdrowiem. Po sześćdziesiątce noga (przed laty sprinterka zerwała ścięgno Achillesa) zaczęła odmawiać jej posłuszeństwa. Miała przepuklinę, cukrzycę, problemy z tarczycą. Zmarła nagle 21 listopada 2000 roku, mając zaledwie sześćdziesiąt cztery lata.

"Była bardzo schorowana, dlatego tak wcześnie odeszła. Dziś moja mama jest zapomniana. A kiedyś była kimś..." - stwierdził Łukasz Nowicki, wspominając niedawno Barbarę Sobottę w magazynie "Bieganie".

Kiedy Barbara Sobotta odeszła, Jan Nowicki napisał przejmujący list do niej.

"Ze smutkiem stwierdzam po czasie, jak Cię zaniedbałem. Nie gniewaj się tam na mnie. Raczej lituj. Kochałem Cię kiedyś. Do zobaczenia dziewczyno..." - wyznał w nim. 

Zobacz też:

Jan Nowicki nie żyje. Aktor miał 83 lata

Jan Nowicki ma poważne problemy z pamięcią. "Boję się włączyć żelazko"

Łukasz Nowicki ma problemy z pamięcią. "Czytam książkę i zapominam początku"


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Jan Nowicki | Łukasz Nowicki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy