Anna Dymna: "Rodzice uczyli mnie zachwycać się tym, co jest wokół"
Zaledwie cztery lata po filmowym debiucie pojawiła się w pierwszej produkcji, w której zagrała postać uważaną dziś za legendarną. Mowa o "Nie ma mocnych". Podobnie stało się choćby w 1981 roku, gdy wcieliła się w Marię w "Znachorze". Anna Dymna to legenda polskiego aktorstwa, która zagrała tak wiele kultowych ról, że nie sposób ich tutaj wszystkich wymienić. Choć wciąż jest obecna na scenie, równie mocno angażuje się w pomoc innym, prowadząc własną fundację. Po kim ma artystyczną duszę, a komu zawdzięcza empatię?
Wszystko zaczęło się od mamy. To ją wskazuje jako osobę, której najwięcej zawdzięcza. To ona dała jej najważniejsze lekcje życiowe i nauczyła wielu praktycznych rzeczy, dzięki którym Anna jest tak samodzielną kobietą. W domu aktorki się nie przelewało. Zawsze było za to pełno miłości i kreatywności.
"Źródłem największej siły jest dzieciństwo. Nie było u nas dużo pieniędzy, w związku z tym bogactwo nie było ważne. [...] Nam się nic nie należało, ale wszystko mogliśmy przecież robić sami. [...] Od małego razem z rodzicami robiliśmy fantastyczne rzeczy. Pomagaliśmy mamie gotować, robić przetwory. Nauczyłam się szyć, haftować, robić na drutach. [...] Rodzice uczyli mnie zachwycać się tym, co jest wokół", mówiła w rozmowie z "Panią".
Anna Dymna zdobyła się na poruszające wyznanie
Anna Dymna była bardzo zżyta z mamą. Mówiąc o mamie, często wspomina, że chodziły razem na łąkę i prowadziły wielogodzinne rozmowy. W wywiadach przytacza mądrości, które przekazywała jej mama.
Janina uczyła aktorkę miłości i uważności na drugiego człowieka. Chciała, by córka potrafiła dostrzegać w człowieku więcej niż tylko pozory.
"Miałam cudowną mamę. Mówiła: 'Małgosiu [takie imię otrzymała aktorka, zmieniła je jednak w liceum - przyp. red.], nie ma ludzi złych, są tylko nieszczęśliwi'. Jak byłam młoda i butna, wydawało mi się, że mama przesadza. [...] Dziś myślę, że miała wiele racji. Człowiek jest dobry, tylko czasami o tym zapomina" - mówi w rozmowie z "Panią".
W innych rozmowach można wyczytać, że Janina pochylała się nad losem każdego człowieka. Gdy widziała leżącą na ulicy osobę, to zamiast oceniać, podchodziła i pytała jak może jej pomóc. To właśnie w tej postawie Janiny upatrujemy źródeł empatii Anny. W końcu pielęgnuje nauki matki, prowadząc od ponad 20 lat fundację "Mimo wszystko", w której opiekuje się dorosłymi osobami z niepełnosprawnością intelektualną i pozostających w trudnej sytuacji życiowej.
Anna Dymna: "Do dziś sprawdzam, czy mama ma rację"
Choć Anna poddała się naukom mamy, a nawet wprowadza je w życie w swojej fundacji, nie jest pewna w jak dużym stopniu Janina miała rację. W końcu wciąż tyle smutku i zła dookoła. Mama Anny wierzyła jednak, że każde zachowanie ma swoje źródło w jakimś przeszłym doświadczeniu.
"Dla niej nie było całkiem złych ludzi. [... ] Czasem nie mogłam tego do końca zrozumieć. [...] Do dziś sprawdzam, czy mama ma rację. Okazuje się, że w wielu wypadkach to prawda" - przyznała w "Wysokich Obcasach".
ZOBACZ TEŻ:
Zaskakująca prawda na temat Anny Dymnej w końcu wyszła na jaw. Ukrywała to przez lata
Wieści o Annie Dymnej ujrzały światło dzienne. Tego już nie ukryje