Nie chciał być Seniukiem. Długo nie przyznawał się do matki
Grzegorz Małecki poszedł w ślady matki, Anny Seniuk, ale bardzo długo nie przyznawał się do tego, że jest jej synem. Chciał być oceniany przez pryzmat własnych osiągnięć, a nie przez nazwisko matki. W szkole aktorskiej, a nawet w kontaktach z matką, zwracał się do niej per "pani profesor", aby podkreślić swoją niezależność.
Grzegorz Małecki obchodzi 19 czerwca 2025 roku 50. urodziny. Aktor znany z "Przyjaciółek", "Domu pod Dwoma Orłami", czy "Porządnego człowieka" jest synem Anny Seniuk i Macieja Małeckiego. Oboje rodzice są artystami: matka ceniona aktorka, ojciec - kompozytor, pianista, pedagog. Grzegorz wzorem matki został aktorem. Choć nie było to dla niego łatwe. Kiedy przyszedł na świat, Anna Seniuk miała już za sobą pierwsze zdjęcia do "Czterdziestolatka", cały czas porównywano go z matką.
"Kiedy miał pięć lat, podeszła do nas na ulicy jakaś pani. Pochyliła się nad nim i powiedziała: 'O, jaki śliczny mały Seniuk' - opowiadała w Vivie aktorka, jak mały Grzegorz był bardzo niezadowolony, że nazwano go Seniukiem: 'Ja nie chcę być Seniuk! Ja jestem Małecki!'"
Na początku muzyka była jego pasją. Podobnie jak siostra uczęszczał do szkoły muzycznej i wszystko wskazywało na to, że pójdzie w ślady ojca. W liceum zrozumiał, że ma serdecznie dość muzyki klasycznej. Po zdaniu matury próbował swoich sił na różnych uczelniach. Nic jednak go nie zaciekawiło na tyle, by mogło stać się sposobem na życie.
"Myśl, że mogę zostać aktorem, zrodziła się bardzo późno, już po maturze. Nie zdawałem jednak od razu do szkoły teatralnej. Przez dwa lata studiowałem na innych kierunkach: wiedzy o teatrze, naukach politycznych i dziennikarstwie. Skakałem z kwiatka na kwiatek i nie bardzo wiedziałam, co mam robić w życiu. W pewnym momencie pomyślałem, że aktorstwo to dobry sposób na życie. Wydawało mi się, że to prosty zawód. Rzeczywistość szybko zweryfikowała moje przypuszczenia co do skali jego trudności, ale na zmianę decyzji było już za późno - dostałem się do szkoły teatralnej. Dopiero tam stanąłem na nogi" - mówił w rozmowie z Kubą Zajkowskim.
Kiedy postanowił pójść do szkoły aktorskiej, było dla niego jasne, że nie może ujawniać, iż jego mama jest wykładowczynią na tej samej uczelni.
"Nigdy nie chciałem być postrzegany jako syn Anny Seniuk i porównywany do niej jako aktor" — przyznał przed laty Grzegorz Małecki w rozmowie dla VIVY!
Anna Seniuk w swojej książce "Nietypowa baba jestem" wspominała, że Grzegorz na początku kariery dostał propozycję zagrania w filmie pod jej nazwiskiem, co bardzo mu się nie spodobało, a propozycję odrzucił natychmiast.
Długo nie chciał, by mama oglądała go na scenie. Unikał też wspólnych występów. Po latach nie ma z tym problemów. Uważa, że mama jest bardzo dobrą aktorką.
"Nie będę ukrywał, że uważam ją za wybitną aktorkę. Oglądanie jej na scenie i w telewizji sprawia mi ogromną przyjemność. Mogę powiedzieć - bez cienia kokieterii - że kiedyś chciałbym umieć tyle, co ona".
Jakiś czas temu, z okazji 80. urodzin Anny Seniuk Małecki zaproponował jej rolę w reżyserowanym przez siebie spektaklu "Życie pani Pomsel" w stołecznym Teatrze Polonia.
"Realizacja tego monodramu była moją inicjatywą. Długo się wahałem, z kim go zrealizować. Po dłuższym namyśle stwierdziłem, że 'zaryzykuję' i spróbuję go zrobić z Anną Seniuk, która w dalszym ciągu jest świetnie zapowiadającą się aktorką" - żartował Grzegorz w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Choć Grzegorz Małecki już od dawna mówi, czyim jest synem, to początki tej drogi nie były łatwe.
"Uważam, że dzieci znanych rodziców mają zdecydowanie trudniej niż inne" - tłumaczył w rozmowie z Vivą.
Zobacz też:
Grzegorz Małecki wstydził się sławnej mamy? Ukrywał, że jest synem Anny Seniuk
Doniesienia ws. 82-letniej Anny Seniuk zaskoczyły fanów. To aż nieprawdopodobne
Ojciec nauczył ją, jak radzić sobie bez mężczyzn. 82-letnia Anna Seniuk nie narzeka na samotność