Reklama
Reklama

Nerwowo u Klimentów. Narodziny dziecka, a teraz takie wieści. Idą kolejne zmiany

Jan (49 l.) i Lenka (34 l.) Klimentowie od dawna marzyli o rodzicielstwie. I kiedy już wydawało się, że ich rodzina 2 ludzi + 2 psy pozostanie w niezmienionym kształcie, okazało się, że przyjdzie im realizować wszystkie marzenia naraz.

Jan i Lenka Kliementowie do niedawna prowadzili spokojne, ustabilizowane życie, wypełnione pracą i opieką nad dwoma psami. Narodziny upragnionego dziecka wywróciły ich życie do góry nogami

Jan i Lenka Klimenowie: wszystkie wyzwania naraz

Klimentowie nie mogą liczyć na stałą pomoc mieszkających w Czechach rodziców, a zatrudniać niani na razie nie chcą. Opiekę nad małym Cristianem próbują ze zmiennym szczęściem godzić z pracą zawodową, ale, jak sami ujawnili w rozmowie z tygodnikiem „Świat i Ludzie”, bywają dni, kiedy dosłownie padają z nóg. Jak ujawnił tancerz:

Reklama

"Czasami jest bardzo fajnie i rozmawiamy wieczorem o tym, co się działo przez cały dzień, o małym, o tym, co zrobił. A czasami mówimy: „Szybko idziemy spać”". 

Klimentowie nie mogą liczyć na dziadków

Jak tłumaczy Lenka, nie mają takiego szczęścia jak ci rodzice małych dzieci, którzy mogą liczyć na pomoc dziadków. Dlatego ich pierwszym wieczornym wyjściem związanym wprawdzie z pracą, ale nie bezpośrednio kursami tanecznymi, które prowadzą, była tegoroczna gala Telekamer. Biorąc pod uwagę, że Cristian przyszedł na świat 1 grudnia zeszłego roku, rzeczywiście trudno powiedzieć, że życie towarzyskie Kliementów kwitnie. Jak wyjaśnia Lenka:

"To pierwszy taki nasz wieczór. To znaczy mamy też pracę wieczorami, ale tego nie liczymy jako zabawy, relaksu. Nie mamy dziadków w pobliżu, ani nikogo z rodziny. Mamy moją przyjaciółkę i wspaniałą sąsiadkę i obie bardzo nam pomagają. Gdyby nie one, to by nas na tej gali pewnie nie było. Poza tym dajemy sobie radę sami. Bardzo chcieliśmy mieć dziecko, to trzeba sobie dawać radę”. 

Lenka Klimentowa wyklucza zatrudnienie niani

Jak ujawnia Lenka, na razie nie planują zatrudnienia niani. Z jej wypowiedzi wynika, że bliska ich sercu jest koncepcja rodzicielstwa bliskości i jak najwcześniejsze wdrażanie malucha do trybu życia rodziców:

„Na razie nie chcemy. Zamierzamy dać radę sami i przyzwyczaić synka do tego, by, jak będzie trochę większy, jeździł z nami, gdy będziemy mieć pracę na wyjeździe”. 

Nerwowo u Klimentów. Chodzi o dom

Na tym nie koniec wyzwań, jakie podejmują Klimentowie. Pracę i opiekę nad synkiem łączą z pracami wykończeniowymi pierwszego wspólnego apartamentu, który kupili po 14 latach tułaczki po wynajętych mieszkaniach. 

Ostatnie miesiące były więc bardzo nerwowe, bo remont się przeciągał. Na szczęście wszystko zmierza ku końcowi, a świeżo upieczeni rodzice niebawem może w końcu nieco odetchną. 

"Jesteśmy w trakcie, wykańczamy nowe mieszkanie, 1 lipca chcemy się wprowadzić  i wierzymy, że to się uda. Bardzo się już na to cieszymy". 

To oznacza, że większą część lata Klimentowie spędzą w Warszawie. Lenka dodała jednak, że mimo wszystko nie tracą nadziei na krótki wypad do ich ukochanej Chorwacji. 

Zobacz też:

Lenka Klimentova wspomina poród. Nie tak to sobie wymarzyła... "Czasem jest ciężko i boli"

Jan i Lenka Klimentowie: czeka ich nowe wyzwanie. Dopiero co zostali rodzicami, a to nie koniec nowin...

"Mam talent": Foremniak odebrała Vanessie Kujawiak szansę na finał? Widzowie wściekli!

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Lenka Klimentová | Jan Kliment
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama