42-latek jest nie tylko lubianym prowadzącym "Pytanie na śniadanie". Jego największą pasją jest sport, dlatego spełnia się także w roli dziennikarza sportowego.
Ostatnio wraz z ekipą TVP leciał do Bischofshofen, by relacjonować finał Konkursu Czterech Skoczni. Na lotnisku wydarzyło się jednak coś wstrząsającego. Samolot, którym miał lecieć, stanął w płomieniach. El Gendy mocno przeżył całą sytuację. "Podjechało kilka wozów strażackich, samoloty, które stały obok naszej maszyny zostały odholowane, pasażerowie wpadli w panikę" - relacjonuje w "Super Expressie" dziennikarz. "Po godzinie podstawiono nam nowy samolot i nim dotarliśmy na miejsce" - dodaje. Wszyscy najedli się strachu i nietrudno się domyślić, że lot nie należał do najprzyjemniejszych, gdy ma się w pamięci, co stało się z maszyną, którą początkowo mieli lecieć. Okazało się, że powodem pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej.
Zobacz również:



***








