Michał Wiśniewski do tej pory zdążył pięciokrotnie zostać ojcem. Z pierwszą żoną, Magdą Femme (sprawdź!) nie dochował się dzieci, za to kolejne dwie: Marta, zwana Mandaryną i Ania Świątczak (sprawdź!) urodziły mu po dwoje.
Kolejne żona, Dominika Tajner, na kilka lat powstrzymała zapał prokreacyjny Michała. Niewykluczone, że właśnie to położyło się cieniem na ich miłości. W marcu 2019 roku Dominika ujawniła na Facebooku, że kochający i wspierający ją podczas treningów do „Tańca z gwiazdami” mąż od trzech miesięcy w tajemnicy gromadził dokumenty rozwodowe. Zaskoczył ją pozwem sądowym akurat gdy wróciła do domu załamana odpadnięciem z programu.
Michał Wiśniewski planuje kolejne dzieci
Rok później Wiśniewski był już mężem poznanej na portalu randkowym mamy czworga dzieci, Pauliny. Piąta żona nie dała się długo namawiać na powiększanie rodziny. Falco Amadeusz jest zarówno dla niej, jak i dla Michała, piątym dzieckiem. Po narodzinach upragnionego synka, Wiśniewski ujawnił w tygodniku „Na żywo”, że ojcostwo jego zdaniem, powinno ograniczać się do przekazania swoich genów, a dalej to już sprawa matki:
Każda z moich żon była Matką Polką, Pola też taka będzie. Nie zamierzam siedzieć w domu i ona dobrze to rozumie. Poza tym ma już czwórkę dzieci, więc piąte niczego nie zmieni. Jestem przekonany, że świetnie sobie poradzi.
Mało tego, muzyk już zaplanował dla niej kolejne ciąże i porody. Jak ujawnia w rozmowie z Jastrząb Post, dobrze, żeby w najbliższym czasie uwinęła się jeszcze z siedmioma:
Ja nigdy nie przestanę. To nie ode mnie zależy. Dzieci to są moje największe przeboje. To jest ktoś dla kogo warto żyć. Zawsze. Bez względu na to, czy nam się związki układają, czy nie. Dzieci są moją dumą. Każde z nich, absolutnie bez wyjątku. Jeżeli to bym ode mnie zależało, to ja mógłbym mieć ich 12. Natomiast to nie my chodzimy w ciąży, tylko kobiety.
Na szczęście, jak zapewnia Michał, poglądy na temat roli ojca w wychowaniu dziecka zmieniły mu się na trochę bardziej postępowe:
Każdy facet, który rewitalizuje swój związek przez decyzję na kolejne tacierzyństwo czy macierzyństwo, w przypadku kobiet powie jedną rzecz – to jest coś, czego nikt nie zrozumie, dopóki tego nie przeżyje. Ja nie robiłem tego, co robię teraz przy żadnym ze swoich dzieci. Budzę swoje dziecko rano, przewijam je i robię to z wielką przyjemnością. Oby mi tak już zostało. Oby rzeczywiście czym będzie starszy, to obym poświęcał mu więcej czasu. Ja to robię z przyjemności, a nie z obowiązku.
Cóż, w takiej sytuacji rzeczywiście siedmioro więcej nie powinno mu zrobić większej różnicy...
***








