Reklama
Reklama

Michał Kwiatkowski nie miał szans w "TzG"

Za nami przedostatnia odsłona 10. edycji "Tańca z gwiazdami". Półfinaliści wykonali po dwa tańce konkursowe. Nie było zaskoczenia. Z programu odpadł Michał Kwiatkowski.

Przed trudnym, a wręcz niewykonalnym, zadaniem stanęli Michał Kwiatkowski i Janja Lesar. Czy Michał mógł konkurować z Muchą i Urbańską, które przez wszystkie odcinki okupowały dwa pierwsze miejsca?

Wyzwanie jednak podjął. Początek miał świetny. Jego salsa mogła się podobać. Po raz pierwszy jurorzy przyznali Michałowi i Janji komplet punktów. Jako drudzy wystąpili Ania Mucha i Rafał Maserak. Zatańczyli tango. Wśród jurorów znowu zapanowała pełna jednomyślność - 40 punktów.

Nie zawiodła również Natasza Urbańska, która zaprezentowała z Janem Klimentem salsę. "Taniec był na najwyższym poziomie" - skomentował Galiński. Po pierwszej rundzie wszystkie pary miały komplet punktów.

Reklama

W drugiej odsłonie Michał Kwiatkowski i Janja Lesar zmierzyli się z foxtrotem.

"Tutaj mamy do czynienia z fenomenem treningu" - ocenił Piotr Galiński, który chwalił niesamowite postępy taneczne Michała. Para znowu otrzymała cztery "dziesiątki".

Wysoko postawiła poprzeczkę Natasza swoim wykonaniem salsy. Na tyle wysoko, że Beata Tyszkiewicz nie była do końca zachwycona tym, co pokazała na parkiecie Ania Mucha. Oczywiście w porównaniu do Nataszy. Również Galiński miał pewne obiekcje. Mówił coś o tym, że ta salsa przypominała trochę sambę. Finalnie - 39 pkt.

Ostatnim półfinałowym tańcem, jaki mieliśmy szansę zobaczyć, był walc wiedeński w wykonaniu Nataszy i Jana. Dym skrzętnie zamaskował ewentualne braki w pracy stóp. Nie mogło być zatem inaczej. Po raz czwarty niedzielnego wieczoru ujrzeliśmy cztery "dychy".

Kto odpadł z programu? Michał Kwiatkowski. Nie było nawet budowania napięcia. Piotr Gąsowski po prostu odczytał, której pary nie zobaczymy w finale. Nie dowiedzieliśmy się również, kto był pierwszy.

Wydaje się, że Michał osiągnął wszystko, co mógł osiągnąć w tej edycji "TzG". Dotarł do półfinału i stał się szerzej rozpoznawalny w Polsce. I o to przecież chodziło.

MWMedia/pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy