Decyzja Meghan i Harry'ego o spędzeniu Świąt Bożego Narodzenia poza Wielką Brytanią wzbudziła sporo zamieszania. Wyjazd pary tylko podgrzał plotki o kryzysie w rodzinie królewskiej i o ich wiecznych kłótniach z księciem Williamem, jego żoną i samą królową Elżbietą II.
Książę i księżna Sussex nie przejmowali się tym w ogóle i postanowili odpocząć od dworskiego życia. Wybrali Kanadę, a dokładniej Toronto, które jest niezwykle ważne dla Meghan. To tam spędziła kilka lat swojego życia, pracując na planie filmowym. Meghan i Harry podczas pobytu w Toronto cieszyła się wspólnie spędzonym czasem. W jeden z wolnych dni małżeństwo wybrało się do znanej w okolicy restauracji Deep Cove Chalet, ale... nie weszli oni do środka. Właściciel odmówił przyjęcia książęcej pary w swoim lokalu. Jak donosi "Page Six" szef restauracji uznał, że to miejsce nie spełnia wystarczających wymogów bezpieczeństwa, by móc przyjąć takich gości. Sprawę również skomentowała żona szefa kuchni: "Powinni mieć ciszę i spokój. Mamy szczęście, że mamy ich w okolicy. Życzę im wszelkiej prywatności, jaką mogą uzyskać. Zasługują na to". Do tej pory ani Meghan, ani Harry nie skomentowali całego zajścia, ale trzeba przyznać, że właściciel restauracji wykazał się uczciwością i zadbał o bezpieczeństwo tej wyjątkowej pary.
Zobacz również:


***Zobacz więcej materiałów wideo:








