Reklama
Reklama

Matka Tomasza Komendy straciła już nadzieję. Syn złamał jej serce

Matka Tomasza Komendy, Teresa Klemańska, udzieliła wywiadu Ewie Wilczyńskiej, autorce reporterskiej książki "Dziewczyna w czarnej sukience" poświęconej zbrodni miłoszyckiej. Kobieta, której sensem życia przed blisko dwie dekady było udowodnienie, że jej syn jest niewinny, została przez niego okrutnie potraktowana.

Teresa Klemańska prawie dwie dekady swojego życia poświęciła udowodnieniu przed wymiarem sprawiedliwości i całą Polską, że jej syn Tomasz Komenda nie popełnił zarzucanego mu czynu, za który został skazany na 25 lat pozbawienia wolności.

Teresa Klemańska zawsze stała murem za Tomaszem Komendą

Regularnie odwiedzała go w więzieniu, była na każdej rozprawie, dodawała otuchy, wspierała, zabiegała o wznowienie śledztwa oraz błagała o pomoc policjantów i prawników. 

Reklama

Kiedy w końcu udało jej się trafić na właściwych ludzi, którzy doprowadzili do uniewinnienia Tomasza, który po 18 latach wyszedł na wolność, czekała na niego pod bramą więzienia. Tak jej się odwdzięczył…

W rozmowie z autorką książki "Dziewczyna w czarnej sukience", opisującej śledztwo w sprawie zbrodni miłoszyckiej, matka Tomasza Komendy wyznała gorzką prawdę o relacjach z synem:

Tomasz Komenda: tak odwdzięczył sie matce

O tym, że Komenda odciął się od matki, wspominał w kwietniu tego roku policjant Remigiusz Korejwo jeden z funkcjonariuszy, którzy doprowadzili do wznowienia śledztwa w sprawie wydarzeń, do których doszło w noc sylwestrową 1996 r. w podwrocławskich Miłoszycach. W toku prac nad materiałem śledczym dobrze poznał mamę Tomasza Komendy. Jak wspominał wiosną: "Jestem w szoku, gdy słyszę teraz te wszystkie medialne doniesienia na jego temat. Kiedy przeczytałem wywiad z mamą Tomka, to aż usiadłem". 

Korejwo w swojej wypowiedzi odnosił się do słów wypowiedzianych przez Klemańską w rozmowie z Onetem. Wyznała wówczas:

Tomasz Komenda: pieniądze go zmieniły?

16 maja 2018 r. Sąd Najwyższy uwolnił Tomasza Komendę od zarzutu zabójstwa Małgorzaty Kwiatkowskiej w podwrocławskich Miłoszycach. W toku postępowania wyszło na jaw, że został potraktowany jak kozioł ofiarny. 

Zaszczuty przez śledczych mężczyzna, który w momencie aresztowania miał zaledwie podstawowe wykształcenie i zarabiał na życie myciem samochodów, został zmuszony do podpisania obciążających go zeznań. W trakcie postępowania apelacyjnego okazało się, że nie miał świadomości, co podpisuje, zwłaszcza że policjanci zapewnili go, że po złożeniu podpisu wyjdzie na wolność i już nikt nie będzie go nękał. Skończyło się wyrokiem 25 lat pozbawienia wolności. Komenda spędził w więzieniu 18 lat i wyszedł na wolność jako wrak człowieka. 

Reprezentujący Komendę mecenas Zbigniew Ćwiąkalski wniósł o wypłatę odszkodowania. Niesłusznie skazany mężczyzna otrzymał blisko 13 milionów złotych. Jak twierdzi była partnerka Komendy i matka jego synka, pieniądze go zmieniły.  W rozmowie z "Super Expressem" i specjalnie wydanym oświadczeniu Anna Walter oskarżyła Komendę o agresywne zachowanie i skąpienie na własne dziecko, podczas gdy jednocześnie szasta pieniędzmi "na używki i przypadkowe koleżanki". 

Jak wynika z gorzkich słów mamy Tomasza Komendy, obecna sytuacja nie nastraja optymistycznie. 

Zobacz też:

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Tomasz Komenda | Teresa Klemańska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama