Mateusz Sławiński jest byłym mistrzem Polski w pływaniu. W 2008 roku zdobył Złoty Medal Seniorów, a rok później dostał się na Mistrzostwa Świata w Rzymie, gdzie miał okazję zobaczyć na żywo swojego idola Michaela Phelpsa!
Z kariery sportowej zrezygnował po kontuzji w 2012 roku. Aktualnie pracuje jako analityk sportowy. Wcześniej próbował różnych zajęć, m.in. zakładał panele słoneczne, był też zawodowym kierowcą.
Choć odnosił sukcesy sportowe, nigdy nie mógł liczyć na godziwe wsparcie państwa - jego dofinansowanie wynosiło zaledwie 700 złotych. Dlaczego tak mało?"To są błędy systemowe. Dlaczego kluby nie dostają pieniędzy z ministerstwa, albo nie dostają ich aż tak wiele? Pieniądze, które powinny iść na stypendia, są wykorzystywane przez kierowników i dyrektorów, którzy jeżdżą na zawody i mieszkają w luksusach. Takie sytuacje były, są i będą, nie ma nad tym większej kontroli. To jak w polityce: jeśli jesteś na górze, doczłapiesz się do koryta i masz możliwość, to będziesz chapał. Tak to wygląda" - mówi w wywiadzie dla pomponika.
By się utrzymać, musiał prowadzić dodatkowe zajęcia. Po pięciu godzinach treningów był jednak całkowicie wyczerpany.Na szczęście zawsze stali za nim rodzice. Gdy dostał się na staż treningowy przed Igrzyskami Olimpijskimi, jego mama zaciągnęła kredyt, by miał za co żyć. "Muszę z tego miejsca podziękować mojej mamie Mariolce, bo zawsze miałem, co chciałem. Przed moim wyjazdem na zgrupowanie w Barcelonie musiała zaciągnąć kredyt, aby mnie jakoś wesprzeć finansowo. Będąc tam, nie byłem w stanie dodatkowo zarabiać, a życie w euro jest droższe. Było mi głupio, bo inni zawodnicy mogli sobie pozwolić na wszystko. Szkoda, że wtedy nie zakwalifikowałem się na Igrzyska Olimpijskie, bo mogłoby to zaprocentować".
Obecnie Mateusz jest uczestnikiem 2. edycji programu "Big Brother".
Całą rozmowę możecie zobaczyć poniżej:
