W maju minęło pięć lat, odkąd Maryla Rodowicz (sprawdź!) wróciła z długiego weekendu, który spędziła w Dubaju i odkryła, że mąż wyprowadził się z ich rezydencji w Konstancinie. Było to dla niej bolesne zaskoczenie, zwłaszcza, że dopiero co świętowali 30. rocznicę ślubu.
Z czasem wyszło na jaw, że cieniem na ich miłości położyły się niedyskretne wyznania Maryli, która w trakcie pogawędek z dziennikarzami wygłaszała krytyczne uwagi pod adresem męża. Czarę goryczy przelał wywiad dla Plejady, w którym piosenkarka oskarżyła męża o to, że przestał o siebie dbać i w tajemnicy podjada ciastka.
Początkowo mąż zaakceptował warunki żony, która uznała, że powinien utrzymywać ją do końca życia. Z czasem jednak stracił cierpliwość do Maryli, która, mimo ustaleń, jakie poczynili między sobą, nie powstrzymała swojej wylewności w kontaktach z mediami. W rewanżu zagroził pozbawieniem Maryli praw autorskich do jej płyt i przygotował pisma, dowodzące, że wzbogaciła się dzięki małżeństwu. Jak ujawnił w rozmowie z „Dobrym Tygodniem”:
Od początku takie było nastawienie moje i Maryli, że mieliśmy zakończyć nasz związek bez orzekania o winie, miało to nastąpić we wrześniu 2019 roku. Żona zmieniła pełnomocników i stanowisko, dlatego toczą się rozprawy, które na pewno nie są dla żadnej ze stron miłe, bo przechodzenie przez rozwód jest trudnym doświadczeniem.
Maryla Rodowicz gorzko o mężu
W środę 30 czerwca w warszawskim sądzie odbyła się kolejna rozprawa rozwodowa. Rodowicz składała zeznania przez trzy godziny, a jej mąż niewiele krócej. Po opuszczeniu sali rozpraw piosenkarka wyznała w rozmowie z „Super Expressem”, że ciężko jej było tego słuchać:
Mąż w wielu momentach rozprawy zaskoczył mnie przykrymi słowami. Rozwód dostarczył mi wielu naprawdę niemiłych sytuacji, tyle mogę powiedzieć.
Cóż, to zawsze przykre, gdy związek się kończy. Zwłaszcza z tak długim stażem.





***