Kilka dni temu Anna Mucha stanęła w centrum gigantycznej afery. Celebrytka postanowiła wybrać się na obiad do jednej z najdroższych knajp w stolicy. Aktorka nie żałowała pieniędzy i w lokalu zostawiła aż 700 zł.Okazało się jednak, że owoce morza, które zamówiła, nie były warte tych pieniędzy, przynajmniej jej zdaniem. Lokal nie spełnił jej oczekiwań, więc postanowiła opowiedzieć o nim na swoim Instastory. Wystawny posiłek nie był wystarczająco "na bogato".
Poszliśmy na ostrygi, żeby było tak wiecie, światowo, na bogato... Zapłaciliśmy absurdalnie dużo, absurdalnie drogo w stosunku do jakości. Chodzi o to, że u (tu pada nazwa innej knajpy) jest drogo, ale dostajesz wybitne dania..., natomiast w restauracji (tu pada nazwa lokalu, który zawiódł Muchę) dostaliśmy przystawki i dania główne, z których to przystawek jednej kompletnie nie zjedliśmy, ponieważ była pozbawiona smaku i była żadna, druga była pyszna - te przegrzebki. Do tego dostaliśmy ostrygi, które były średnie, bardzo średnie - opowiadała Mucha.
Na niepochlebną recenzję kulinarną od razu odpowiedziała restauracja, która wyznała, że ma najlepsze produkty w Polsce. Przy okazji wyjawili również, że za obiad Mucha wzięła fakturę. Trudno jednak uznać, czy posiłek z ukochanym był spotkaniem biznesowym...Teraz całą akcję postanowił wyśmiać Marcin Prokop, który na swoim Instagramie opublikował równie luksusową relację ze zjedzonego posiłku. Prezenter "Dzień dobry TVN" pokazał zdjęcie, na którym zajada się... kabanosami.
Bardzo średnie te sanżaki. #first #world #problems - skomentował całą aferę.








