Mandaryna wspomina poród w prywatnej klinice: "Reporterzy kordonem odwozili nas do domu"

Oprac.: Daria Mrówka

Mandaryna (fot. Kurnikowski)
Mandaryna (fot. Kurnikowski)GałązkaAKPA

Mandaryna wspomina poród w prywatnej klinice: "Reporterzy kordonem odwozili nas do domu"

Rzeczywiście tą Panią Genię nam wyciągali, bo czemu nie, jeśli można wbić szpileczkę. Ale powiem Ci też, jak oglądałam dawno temu kawałek "Jestem, jaki jestem", to mówię "rzeczywiście, to było tak pokazane, jakbym ja zapomniała, że mam syna(...) Ale nie powiem, bardzo mocno pomagali mi rodzice, niania, sama bym tego nie udźwignęła
zdradziła Mandaryna.
Moje porody to były wydarzenia ogólnopolskie, jakieś happeningi. (...) Córka była owinięta pępowiną, więc istniało ryzyko, ale na szczęście wszystko się udało cudownie. Reporterzy potem kordonem odwozili nas do domu. Musieliśmy się kamuflować i jak się dało uciekać przed tym. Dlatego moment wyjścia ze szpitala był dla mnie stresujący
tłumaczyła.
Bardzo kocha swoje dzieci, to nie ulega wątpliwości. Natomiast między nami relacje są różne - siekiera raz wisi w powietrzu, raz topór jest zakopany. Ale to nie ma żadnego znaczenia, jeśli chodzi o nasze dzieci. I Michał je kocha, i ja. I to jest absolutnie najważniejsze. A to, że my czasem nie możemy się dogadać, to jednak staramy się, żeby nie miało to wpływu na nasze dzieci. One wiedzą, że miłość do nich jest po obu stronach
dodała Marta.
Mandaryna z córką Fabienne
Mandaryna z córką FabienneJacek KurnikowskiAKPA
Mandaryna i Fabienne Wiśniewska 2004 r.
Mandaryna i Fabienne Wiśniewska 2004 r.PalickiAKPA
Mandaryna w 2004 r.
Mandaryna w 2004 r.MikulskiAKPA
Rafał Maserak nie zatańczy już w „Tańcu z gwiazdami”! Dlaczego?pomponik.tv
pomponik.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?