Reklama
Reklama

Małgorzata Walewska odeszła od męża. W obliczu choroby!

Małgorzata Walewska (49 l.) po trzydziestu latach zdecydowała się rozstać ze swoją wielką miłością. Duży wpływ na tę decyzję miała choroba, która nagle się ujawniła.

Przez lata światowej sławy mezzosopranistka była przekonana, że ze swoim ukochanym Piotrem Kokosińskim, realizatorem dźwięku, tworzy idealny związek. Po trzydziestu latach wspólnego życia dotarło do niej, że miłość, która miała dawać jej siłę, zaczęła ją niszczyć.

Rok temu podjęła trudną decyzję o rozstaniu. Dopiero teraz zdecydowała się o tym opowiedzieć.

- To była miłość od pierwszego wejrzenia. Ja miałam wówczas 17 lat, on był o rok młodszy. Pamiętam, że marzyłam wtedy o mężu i dziecku. Piotr był tym przerażony - wspomina Małgorzata początek znajomości.

Reklama

Po kilku latach dotarło do nich, że to, co ich połączyło, to coś więcej niż szczeniacka miłość. Postanowili iść razem przez życie.

- Myśmy nawzajem siebie wychowali. Przeszliśmy przez tyle zawirowań i prób naszego związku, że jestem absolutnie przekonana, że to jest to. 

Cieszyła się, że ukochany nie tylko zaakceptował jej miłość do muzyki, ale też pogodził się z jej nieobecnościami w domu, związanymi z licznymi koncertami.

Zamierzali wziąć ślub, ale plany pokrzyżował im dwuletni kontrakt Małgosi. Na scenach wiedeńskich oper pokazała swój talent, potem przyszedł czas na występy na całym świecie. Tak poznała Luciano Pavarottiego i Placido Domingo. Grono jej fanów zaczęło się poszerzać.

- Mój mąż chciał kiedyś wejść za kulisy po spektaklu, ale napotkał opór strażnika. Mówi: "Jestem mężem pani Walewskiej", a strażnik na to: "Mąż to był wczoraj! Z kwiatami!!!"- wspomina diwa.

Popularność Małgosi sprawiła, że w związku kipiało od zazdrości. Małgorzata i Piotr coraz rzadziej się widywali, coraz częściej rozmawiali przez telefon i skype’a. Pięć lat temu w Operze Krakowskiej przeżyła szok.

- Tuż przed wejściem na scenę moje serce zaczęło bić nierytmicznie. Czasem arytmia sama ustępowała, ale nie w tym przypadku. Wysiłek na scenie zakończył się obrzękiem płuc i utratą przytomności - wspomina.

Trzy dni spędziła w szpitalu na intensywnej terapii. - Niepotrzebnie przeszłam dwie operacje serca - dodaje. Dopiero po roku poznała diagnozę. Wynik czwartego testu nie pozostawiał złudzeń - borelioza. Przeszła kurację antybiotykową, cały czas jest pod kontrolą lekarzy.

Czteromiesięczny okres leczenia był doskonałym czasem na refleksje. Zdała sobie sprawę, że idealizowała swój związek.

- Walczyłam, ale okazało się, że jedyne wyjście to rozstanie - przyznaje. Otrząsnęła się z totalnego nieszczęścia, osuszyła łzy. W styczniu 2015 minął rok, odkąd jest singielką. Dziś powoli zaczyna myśleć o sobie jak o człowieku wolnym.

- Dotarło do mnie, że potrzebuję mężczyzny "na dobre i na złe". Takiego, który byłby dla mnie oparciem, który pomógłby mi podejmować ważne decyzje i był przy mnie wtedy, gdy go naprawdę potrzebuję - mówi. 

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Małgorzata Walewska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy