Na taką propozycję aktorzy czekają latami. Małgorzata Kożuchowska również od dawna marzyła, żeby zagrać główną rolę, ale nie w serialu, a w poważnej produkcji. Miała nadzieję, że wydarzy się to na scenie jej macierzystego Teatru Narodowego w Warszawie, do którego powrót z urlopu wychowawczego planuje od jakiegoś czasu.
Jan Franciszek wkrótce skończy trzy latka i jego mama jest już gotowa przyjąć wymagające zawodowe wyzwania. Jednak dyrektor artystyczny, Jan Englert, jak na razie, nie przedstawił aktorce żadnej oferty.
W sztuce "Kotka na gorącym blaszanym dachu", w której występowała przed ciążą, nie chce już grać sama Gosia. Z kolei ciekawe role, jakie chętnie by przyjęła, przypadają w udziale żonie Englerta, Beacie Ścibakównie.
Dlatego Kożuchowska tak bardzo ucieszyła się z propozycji zagrania w Teatrze Telewizji w przedstawieniu "Wojna, moja miłość", poświęconym jednej z najsłynniejszych kobiet szpiegów w historii, Krystynie Skarbek.
Polka - agentka brytyjskich tajnych służb, w czasie drugiej wojny światowej, pod pseudonimem Christine Granville, działała w konspiracji. Brała udział w wielu niebezpiecznych misjach, m.in.: na Węgrzech, we Francji i na Bliskim Wschodzie. Była jednym z ulubionych szpiegów brytyjskiego premiera Winstona Churchilla, a mężczyźni okazywali się bezbronni wobec jej zniewalającego uroku i inteligencji.
Jednak historia pięknej agentki nie zakończyła się happy endem. Skarbek została bowiem zamordowana w 1952 roku przez mężczyznę, którego oświadczyny odrzuciła.
Małgosia uważa, że to świetny materiał do zagrania. Tą kreacją chce przypomnieć o sobie Englertowi i liczy, że wreszcie nadejdą też ciekawe propozycje z Teatru Narodowego.
Zobacz również:
